Nie wyobrażam sobie grudnia bez pierniczenia. Znaczy się pieczenia pierników;) Tę dyscyplinę świąteczną, bo tak zdecydowanie można nazwać czas i poświęcenie temu przeznaczone, pielęgnuję prawie dziesięć lat. Zaczęło się od spotkań z przyjaciółką i wspólnych wypiekach. Nie jedna blaszka ciastek nam się przypaliła, bo się zdążyłyśmy zagadać;) Tamten czas bardzo miło wspominam i wiedziałam, że będę co roku powtarzać ten rytuał zakładając własną rodzinę. Pierwsze pierniki piekłam już synem, który siedząc w krzesełku do karmienia ugniatał ciasto i próbował wykrawać pierniki. Gdy urodziła się córka, była za mała na wspólne zabawy, ale siedząc w chuście, uczestniczyła w naszej rodzinnej już tradycji. W tym roku natomiast, moje już przedszkolaki, dzielnie same wykrawały ciasteczka i lukrowały. Jestem z nich ogromnie dumna, bo powstały wyjątkowe prace (możecie je zobaczyć tutaj :) ).
A Wy lubicie pierniczki?
(to chyba pytanie retoryczne;)
Macie swój sprawdzony przepis?
Ja wypróbowałam ich wiele, ale ten który stosuję z powodzeniem już drugi rok z rzędu, jest niezawodny. Ciasto na pierniki jest leżakujące i należy wyrobić już w listopadzie, ale nawet tygodniowe leżakowanie nie odbiera mu smaku i aromatu. Oto przepis, znaleziony w internecie, który Wam z całą odpowiedzialnością polecam:
Pierniczki leżakujące:
1 kg mąki
1/2 litra miodu
2 szklanki cukru
1 kostka smalcu
1/2 szklanki mleka
3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
3 jajka
szczypta soli
1 torebka gotowej przyprawy do pierników
imbir mielony
cynamon mielony
gałka muszkatałowa mielona
kardamon (czasem trudno kupić, więc można opuścić)
mielone goździki
W dużym rondlu na małym ogniu rozpuszczamy miód, smalec i cukier na jednolitą masę i czekamy. Kiedy ostygnie dodajemy mieszając i ugniatając rękami mąkę, jajka, sodę rozpuszczoną w chłodnym mleku, szczyptę soli oraz przyprawy (do gotowej mieszanki piernikowej dodajemy resztę przypraw, tak by wszystkich było pół szklanki). Zagniatamy na jednolitą masę, po czym miskę okrywamy ręcznikiem i folią, ale nie całkiem szczelnie i stawiamy w chłodnym miejscu (balkon, lodówka) na 4-5 tygodni.
Przed świętami wałkujemy ciasto, niezbyt cienko (im cieńsze tym twardsze) i wycinamy foremkami różne kształty. Pieczemy 10-15 minut do zarumienienia, w 180 st. Czas zależy od grubości i wielkości pierniczka.
Pierniki z podanego przepisu są po prostu przepyszne! Zrobiłam ciasto mniej więcej w połowie listopada, a w zeszły weekend rozpoczęliśmy rodzinne pierniczenie:D Każdego dnia po trochu lukrowaliśmy nasze pierniczki, a dziś skończyliśmy ostatnią partię:)
Uprzedzając pytania: na zdjęciach są pierniki polukrowane tylko przeze mnie. Nie oczekuję od czterolatka czy dwulatki takiej sprawności manualnej. Szkolą się dzieci pod moim okiem, może za rok, za dwa dojdą do większej wprawy;)
A dla Was oprócz przepisu zdradzę mój sekret. Nie zgadniecie czego używam do dekoracji pierników:)))

Jakieś pomysły??
:)))
No dobra, nie trzymam Was w niepewności. To nie rożek, ani strzykawka, tylko... umiejętnie wykorzystany domowy recykling. Znacie pisaki cukrowe znanej firmy pewnego doktora? W każdym supermarkecie dostępne. Drogie jak cholera, a lukier szybko się kończy. Jeśli macie już takie to nie wyrzucajcie pustych opakowań! Wystarczy odciąć płaską końcówkę takiego pisaka, umyć i wypełnić zrobionym przez nas lukrem. Na koniec zamykacie całość klamerką, którą też chyba każdy w kuchni ma. Jeśli nie, to te kupiłam u szweda.
Dekorujemy pierniczki:
W moim zestawie do dekoracji pierników znajdziecie: pisaki z recyklingu, małe pędzelki, wszelkie posypki do dekoracji i oczywiście lukier. Jak go zrobić? To proste: wystarczy cukier puder, kilka łyżeczek wody lub soku z cytryny (lub pół na pół). Do wypełnienia pisaków i robienia bardzo precyzyjnych dekoracji lukier nie może się rozlewać. Na szklankę cukru pudru wystarczą 2-3 łyżeczki wody z sokiem. Im gęstszy lukier tym lepiej. Nie podam Wam konkretnych proporcji, bo zawsze robię na oko. Tak samo z barwnikami. Korzystam z tych w proszku i wystarczy odrobina pyłku, aby powstały intensywne kolory. Jak widać u mnie w tym roku... biel, mięta i pudrowy róż. Będą pasować do bombek na wigilijnym stole;)
Kochani, wiem że czekacie na wyniki zabawy simply Candy, gdzie do wygrania były trzy poduszki. Proszę o cierpliwość, chętnych było bardzo dużo (dziękuję!!) i podliczanie głosów chwilkę mi zajmie. Wypatrujcie wyników, mam nadzieję, że dziś późnym wieczorem lub najpóźniej jutro rano je ogłoszę!
Ps. Mamy już choinkę. Kot minę ma przednią, jak co roku mega zdziwienie! :D
A w salonie... nowa półka!
Buziaki i miłego pierniczenia:))
Magda