Quantcast
Channel: simply about home
Viewing all 154 articles
Browse latest View live

Jak odnowić stary fotel / tapicerowanie DIY /

$
0
0
Witajcie po krótkiej przerwie. Mam nadzieję, że wstrząsające obrazy po zdejmowaniu tapicerki z fotela Was nie wystraszyły i jesteście gotowi do jego dalszej obróbki. Myślę, że nie musicie obawiać się zakupu takiego staruszka, nie w każdym macie szansę znaleźć gniazdo, tak jak ja;P 
Dziś druga część postu o renowacji, zanim jednak przejdę do konkretnych instrukcji przyjrzyjcie się finalnym efektom. Scarlett oczywiście cały czas na posterunku. Nie mogło być inaczej, w końcu to jego główna użytkowniczka:)


No dobra, lecimy dalej z robotą. Szybkie zbliżenie na fotel w starej tapicerce.
TUTAJ znajdziecie instrukcję jak prawidłowo zdjąć stare obicie.


Potrzebne narzędzia:


Do pracy nad fotelem polecam:
narzędzie do klejenia na gorąco GluePen oraz zszywacz akumulatorowy PTK 14 EDT marki Bosch.



PAMIĘTAJCIE, aby podczas tapicerowania układać materiał wzorem ZAWSZE w jedną i tą samą stronę. Nie wiecie jak? Wystarczy wyobrazić sobie, że nasz fotel jest w paski. Obrany kierunek należy trzymać przy obijaniu każdego elementu! 

Zaczniemy od obicia głównego korpusu. Zdjęte pokrycie, jak widać poniżej, składało się z dwóch rodzajów tkanin. Czarna - rozciągliwa a'la pianka - dobrze spełniała się na miękkim oparciu z pasów. Boki zaś musiały być pokryte materiałem, który gdzieniegdzie mógł być widoczny pod miękką gąbką finalnego oparcia. Stary materiał posłużył mi za szablon do odrysowania.


Czarną piankę postanowiłam zachować. Boki trzeba było wymienić. Wycięłam materiał z zapasem, przyszyłam na początek prawą stroną do prawej do czarnej tkaniny, z lekkim odstępem. Po przyszyciu ucięłam starą część wzorzystej tkaniny, która nie była odtąd potrzebna.


Poniżej widać etapy dopasowywania nowej części do korpusu fotela. Zaczynamy od dołu i dopasowujemy zewnętrzne dolne rogi, materiał delikatnie podcinamy w zgięciu i wywijamy. Przyczepiamy do dolnej belki zszywkami i tak samo od góry, naciągając przy tym materiał (od środka na boki).


Gdy już góra i dół się trzyma zaczynamy od jednego boku. Naciągamy na środku materiał i zszywamy. Tak samo po drugiej stronie. Górną krawędź obrabiamy zgodnie ze zdjęciami. Ewentualny zapas materiału można odciąć.


Plecy gotowe, teraz czas na obicie miękkiego dołu. Materiał rozkładamy na części pierwsze i wycinamy jak od szablonów potrzebne nowe kawałki. Sznurek do dekoracyjnego rantu użyłam ze starego obicia. Podczas szycia uważałam, aby stary kształt obicia był dokładnie odwzorowany na nowej wersji. Nowy materiał połączyłam do starej czarnej tkaniny, tak jak poprzednio. Resztki odcięłam.


Tam gdzie czarna tkanina miała ubytki doszyłam nową wstawkę, która wzmocniła brzeg. Zszyty kawałek rozłożyłam na siedzisku sprawdzając dopasowanie. Wyszło bardzo dobrze, więc nie musiałam niczego poprawiać i mogłam przytwierdzić materiał takerem. Mocowanie należy zacząć od tyłu, gdzie wszyłam dodatkowy pas starego materiału. Mocno naciągając obicie przytwierdzamy je do dolnej krawędzi. Potem odwracamy siedzisko i mocujemy przód od spodu. Na koniec zszywamy boki. Pamiętajcie o porządnym naciągnięciu materiału, aby się nie marszczył.


Korpus gotowy, czas na boczne skrzydła. Tu będzie trochę szycia i tak jak poprzednio ważne jest, aby dokładnie wyciąć nowy materiał. Ja wycięłam z kilku centymetrowym zapasem, aby nie mieć niespodzianek, że gdzieś go brakuje. Gdy już sobie z tym poradzimy. materiał przypasowujemy do stelażu. Zszywanie zaczynamy od wewnętrznej części skrzydła, dopasowując materiał tam, gdzie będzie się opierał nasz łokieć. Przyszywamy jedną wszywką, na próbę. Równomiernie rozkładamy materiał, sprawdzamy czy układa się tak samo w każdym rogu jak jego poprzednik (po to robiliśmy tyle zdjęć podczas demontażu!). Jeśli coś idzie nie tak, delikatnie podważamy wszywkę, aby nie uszkodzić materiału, wyciągamy ją i poprawiamy błędy.


Materiał zaczynamy zszywać od środka tapicerowanego przedmiotu na zewnątrz. Naciągając materiał należy uważać, aby jednolicie używać naszej siły. Gdy zrobimy dół, można zająć się trudnymi zawijasami uszu. Powiem Wam, że długo formowałam materiał, aby ładnie się układał, a fałdy były tej samej wielkości. Troszkę wszywek poszło, bo nie wyszło mi za pierwszym razem. Tu materiał dociągamy bardzo mocno, zasada układania się wzoru w tą samą stronę nie obowiązuje.


Góra przyczepiona, teraz przód. Tu też miałam troszkę problemów, ale finalnie jestem zadowolona. Nadmiar materiału należy odciąć. Na koniec zszywamy przednią wąską część boków fotela. Jeden bok gotowy, ufff;)


Kolejny etap to uszycie miękkiego oparcia. Ze starego wyciągnęłam gąbkę i uszyłam nowy pokrowiec na wzór starego. Przyczepienie do korpusu siedziska zaczynamy od dołu. Na pewno zwróciliście uwagę na rozcięcie tkaniny w korpusie. Tamtędy przekładamy dodatkową część doszytą do oparcia, która po mocnym naciągnięciu napina nam siedzisko. Przyczepiając materiał do środkowej belki należy go bardzo mocno napiąć, po środku mocniej niż na brzegach, aby ładnie się układał. Górę zostawiamy na później. 


Teraz już można skręcić boki fotela ze środkowym korpusem.


Kolejny etap to przymocowanie takerem pleców i boków z kartonu. Jeśli poprzedni na to pozwala, można śmiało go wykorzystać. Karton zbijamy od dolnych bocznych części, górnych uszu i na końcu pleców. nie muszą one być przyczepione tak dokładnie jak materiał.


Na karton mocujemy zębiska :) Użyłam starych, które najpierw zalałam colą do odrdzewienia, potem rozprostowałam młotkiem, następnie w każdy z otworów wbiłam wszywkę. na końcu dogięłam z powrotem metalową taśmę przymykając lekko "zęby".


Gdy taśma jest na miejscu przykładamy ocieplinę (owatę) i wkładamy ją między ząbki. Nie należy robić tego zbyt dokładnie, gdyż może ona zapchać zaczepy, które nie chwycą później finalnego materiału. Owatę mocujemy zszywkami w kilku miejscach, aby się nie przemieszczała. Następnie zdjęty z pleców stary materiał rozcinamy i szyjemy nową wersję. Nowe obicie mocujemy do fotela zaczynając od góry, na środku pleców. Wciskamy pomiędzy ząbki, które dociskamy ręcznie i potem młotkiem. Materiał nie można szyć tutaj z dużym zapasem, inaczej nie zmieści się do naszych ząbków, które już muszą pomieścić troszkę ociepliny. Gdy coś nie idzie po naszej myśli, rozchylamy ząbki i zaczynamy jeszcze raz...


Pamiętajcie, aby i tutaj naciągnąć materiał. Wszak nie musi być on już tak mocno dociągnięty, ale powierzchnia ma być równa bez marszczeń.


Gdy już wszystkie ząbki porządnie przybijemy odwracamy fotel, aby dół tapicerki przymocować od spodu. Zaczynamy jak zwykle od środka, jedną wszywką, potem po bokach i dalej.


Teraz możemy zawinąć zewnętrzną część tapicerki i zamocować ją we "wnęce". Zapas materiału odcinamy.


Finalne maskowanie połączeń kończymy wyprofilowaną listewką obitą materiałem. Na zgięciu można delikatnie naciąć materiał, aby ładniej się układał na drewnianej formie.


Teraz potrzebować będziemy kleju na gorąco. Podklejamy materiał osadzony we wnęce i nakładamy kolejną warstwę po obrysie wszywek. Zdecydowanym ruchem wbijamy nowe listewki przykrywając brzydkie połączenia. Wbijając możemy pomóc sobie młotkiem.


Korpus gotowy :)


Na koniec obracamy fotel i obijamy spód nowym materiałem. Tu użyłam zwykłego lnu, który zabezpieczy wnętrze fotela przed pająkami i innymi nieproszonymi gośćmi;) Możemy znów wkręcić nogi od fotela.


Ostatnia rzecz to uszycie pokrowca na poduchę. Przy tym było trochę zabawy! ;) Tak jak poprzednio rozcięłam nożykiem wszystkie szwy. Materiał na samą poduchę wycinałam bez zapasu. Za to polecam zrobić dłuższy sznurek na dekoracyjną wypustkę. Dziwnym trafem ściągając miarę moja wyszła mi za krótka. Ale i z tym sobie poradziłam, niepowodzenia ukrywając na spodzie poduchy;)


Układamy wygodną poduchę na fotelu i szybkim ruchem wygodnie się rozsiadamy, zanim niepostrzeżenie pojawi się na nim kot;))) 



Na koniec chciałabym bardzo podziękować marce Bosch oraz portalowi wkręceniwdom.com.pl za wspaniałe narzędzia. Bez nich nie udałoby mi się dokonać tak łatwo gruntownej przemiany fotela. Zużyłam prawie półtora tysiąca zszywek i nie chcę nawet myśleć ile siły bym musiała włożyć w zszywanie tego wszystkiego ręcznym takerem... Na ten moment moja przygoda z tapicerowaniem się kończy, ale kto wie... moja kanapa wciąż woła o pomstę do nieba za te wszystkie plamy z czekolady... ;) 

I na koniec: finalne BEFORE AND AFTER :)))



Jeśli macie pytania piszcie śmiało w komentarzach.

Pozdrawiam
Magda

Pierwszy krok w Nowy Rok

$
0
0

Witajcie w 2016 roku!
Mam nadzieję, że wkroczyliście w kolejny rok w mega pozytywnym nastawieniu, otwarci na to co nowe i niespodziewane. Lubię w ten sposób myśleć o nowym roku, lubię zmiany, wyzwania i spontaniczność. Nie wiem jaki będzie ten rok, ale już teraz wiem, że będzie dobry. Nie będę planować, nie będę z góry niczego zakładać. Jedyne co już na początku zaprogramuję sobie w głowie to pozytywne myślenie. A jak i pozytywne myślenie będzie to przy odrobinie naszej pracy wszystko się ułoży;) No to jak, gotowi na Nowy ROK?? :)))



Koniec 2015 i początek 2016 roku spędziliśmy w spokojnej rodzinnej atmosferze. Małą ucieczką od codzienności, od naszych czterech kątów, od obowiązków i typowej codziennej rutyny. Mój mąż pod koniec roku dostał niespodziewanie urlop i zamarzyło nam się gdzieś pojechać, w góry najlepiej. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że wszelkie fajne miejscówki były już dawno zajęte. Nawet te wątpliwej urody były dawno zarezerwowane, a ludzie z nieukrywanym politowaniem odpowiadali na nasze zapytania odnośnie noclegu: "proszę państwa, to już zajęte... od roku". To dopiero dowcip! Niestety, gorzka prawda jest taka, że aby wyjechać gdzieś na Sylwestra, trzeba go sobie zarezerwować minimum kilka miesięcy wcześniej. Myśmy mieli na to miesiąc. Zrezygnowaliśmy więc z poszukiwań postanawiając pozwiedzać w tym wolnym czasie Dolny Śląsk i pojeździć trochę po okolicznych zamkach. Opracowaliśmy trasę wycieczkową na te klika dni, pojechaliśmy do zamku Książ i nawet udało nam się do kina wyskoczyć! Ale nadal marzyły nam się góry, zwłaszcza śnieg i choć trochę białego szaleństwa.



I nagle Joasia z Uwielbiam czarować spadła mi jak anioł z nieba. Na swoim blogu opisała Fregatę - pensjonat w Zagórzu Śląskim, do którego wybrali się rodzinką na krótki wypad. Miejsce przypadło mi do gustu od razu. O północy przeczytałam wpis Asi, kolejnego dnia rano, na dwa dni przed Sylwestrem, telefonicznie rezerwowaliśmy ostatni pokój. Ale fart, uwierzycie?!


Sylwester udał nam się znakomicie. Marzyło nam się spokojne świętowanie, z dzieciakami, bez konieczności gotowania i mycia potem garów. Dzieci ganiały po restauracji z innymi dzieciakami, rodzice mogli we względnym spokoju porozmawiać i nacieszyć się sobą. Jeszcze gdyby był jakiś animator zabaw do dzieci to byłaby pełnia szczęścia;P Ale i tak, jak na nasz pierwszy taki Sylwester to będę go bardzo miło wspominać:) 




W okolicy znaleźliśmy parę ciekawych miejsc do zwiedzania, m.in Sztolnie Walimskie, Zamek Grodno, zaporę wodną na jeziorze w Zagórzu. 


Było tak przeraźliwie zimno, że choć wzięłam ze sobą aparat, nie wyciągnęłam go ani razu. Kilka zdjęć fantastycznych krajobrazów nie mogłam sobie odmówić, choćby komórką, z odmarzającymi szybko palcami;)



W okolicy odwiedziliśmy kolejne fajne miejsce z uroczym wnętrzem w wiejskiej stylistyce. Wielki kominek z otwartym paleniskiem zrobił na wszystkich wrażenie, tym bardziej miło było się przy nim pogrzać, gdy zmarzliśmy na spacerze. 


Wyjechaliśmy przed końcem roku, wróciliśmy kilka dni później już w tym nowym, przez wszystkich wyczekanym. A w domu jakby czas się zatrzymał na świętach, tylko choinka pożegnała się z nami sypiąc wszędzie swoje igiełki. Zapakowałam zielony dywan, zamiotłam, odkurzyłam, zdjęłam część świątecznych dekoracji, pochowałam bombki i zaczęłam kolejny sezon. Zimowy sezon z realnym śniegiem za oknem. Aż nie do uwierzenia, że w końcu spadł u nas śnieg!


A jak już tak odkurzałam, to tak porządnie, że jedną kanapę wsysło.
Żartuję;) Kanapa stara, ledwo się trzymała po szalonych dziecięcych harcach i wynieśliśmy ją do garażu. Druga została, bo na czymś trzeba siedzieć Mała zmiana aranżacji czeka na kolejny etap... Nadszedł Nowy Rok i czas zrobić kolejny krok. Idzie nowe:)


Buziaki i wszystkiego dobrego w 2016!
Magda

Simply DIY - najpopularniejsze posty 2015

$
0
0

Witaj!
Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - ten post jest dla Ciebie.
Jeśli jesteś stałym Czytelnikiem - ten post również jest dla Ciebie.
Jeśli lubisz wszelakiego rodzaju DIY to świetnie! Tu znajdziesz najpopularniejsze posty z 2015 roku.


Miniony rok to był zdecydowanie rok projektów DIY. I to nie byle jakich projektów, czasem zastanawiałam się czy rzeczywiście dam radę sama wszystko wykonać. Niejednokrotnie mój mąż wspierał mnie i przejmował obowiązki czy opiekę nad dzieciakami, gdy ja zaszywałam się czy to w garażu czy w pracowni i walczyłam do późnej nocy z młotkiem, drewnem, tiulem i nie tylko... ;) Przed Wami małe podsumowanie najpopularniejszych projektów na blogu , które wykonałam tylko w zeszłym roku!


Prawie tydzień dłubałam po kilka godzin dziennie ścianę w pokoju córki, aby wyczarować u niej prostą boazerię z listew mdf. Do tej pory nic się nie odkleiło, ściana ma się fantastycznie, a ja już obmyślam gdzie by tu jeszcze w domu zrobić podobną dekorację:)


Ten post cały czas cieszy się ogromnym zainteresowaniem. I nie dziwię się, gdyż i ja miałam sporo pytań i obaw zanim zakupiłam drewniany blat, a myśl o jego pielęgnacji spędzała mi sen z powiek. Zupełnie niepotrzebnie, bo wystarczy parę prostych zasad i nasz blat będzie długo pięknie wyglądał. Od tamtego olejowania minął prawie rok, a mój blat nadal wygląda świetnie i dopiero powoli zastanawiam się nad powtórzeniem całego procesu.


Komoda z dwóch zwykłych szafek nocnych z płyty wiórowej powstała w 3 dni. Pomysł zrodził się spontanicznie i bardzo się cieszę, że zamiast wyrzucać brzydkie szafki stworzyłam coś z niczego. Wystarczyło dokupić drewniane listewki w różnych wielkościach i przykręcić je do szafek tworząc dekoracyjną obudowę. Szafka służy nam świetnie w przedpokoju za siedzisko i pojemnik na buciki i kapcie dziecięce:)



Zamiast wyrzucać stare deski postanowiłam dać im drugie życie. Świetny sposób na odmłodzenie przedmiotów lub przerobienie ich na zupełnie coś innego, np. dekoracyjne litery.


Fotel... ach fotel... Zbierałam się na odwagę ponad pół roku. To jeden z ostatnich projektów które wykonałam w zeszłym roku, a już plasuje się w czołówce tych najpopularniejszych. Jego tapicerowanie nie należało do łatwych, tym bardziej zależało mi na jak najdokładniejszym opisaniu etapów renowacji. Post podzieliłam na dwie części. W pierwszej części znajdziecie instrukcję jak prawidłowo zdejmować stare pokrycie, aby niczego nie uszkodzić. Druga część to finalne tapicerowanie krok po kroku.


Robienie własnych pomponów z tiulu to świetna sprawa. Nie tylko można dobrać sobie dowolną wielkość pomponu, ale też nie będziemy przepłacać za jego wykonanie;) Ale uwaga - zrobisz jeden pompon i już masz ochotę na kolejny, to uzależniające! 


Skrzynka, stolik, schowek na zabawki - to tylko kilka funkcji tego prostego mebelka-pomocnika. Jego budowa jest prosta, a wykonanie nie wymaga zbyt wielu nakładów pracy ani materiałów. Co więcej możecie wykorzystać np. starą stolnicę kuchenną, aby zmniejszyć koszty drewna;)

Wielu z Was pisze do mnie z podziękowaniami za dany post, pokazując efekty swojej pracy. Dziękuję bardzo! Bardzo mnie cieszy, że to właśnie moje diy Was inspiruje i motywuje do zmian, przeróbek i radosnej twórczości:))) Jeśli macie ochotę podzielić się wynikami Waszej pracy, po zainspirowaniu się którymś postem na moim blogu (ze wszystkich lat), prześlijcie mi zdjęcia przed i po na adres simplyabouthome@gmail.com. Stwórzmy razem galerię Waszych prac i pokażmy, że DIY to świetna zabawa!

Buziaki
Magda

Bajka o białym tygrysie i żabie

$
0
0
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami żyli sobie biały tygrys i żaba... 
Stooooop! Żartowałam, nie będę Wam opowiadać przecież bajki! Ostatni raz bawiłam się w tego typu historie, gdy byłam małą dziewczynką. Nie wiem co mnie wtedy podkusiło, ale nawet założyłam zeszyt, w którym zapisywałam wymyślone historyjki. Szybko jednak porzuciłam pomysł na zostanie pisarką. Potem nastał czas pamiętników, a później codzienne zapiski w Kalendarzu Szalonego Małolata. Ktoś pamięta??? Ja go uwielbiałam, to była najprzyjemniejsza część dnia, a kartki zapisywałam nawet na marginesach;P Żałuję, że nie zostawiłam ani jednego na pamiątkę... ale byłby teraz ubaw:))) 
ALE wracając do tematu. Tygrys i żaba. To nie bajka. Skoro blog to również swego rodzaju forma pamiętnika moich twórczych poczynań, dziś chciałam zaprezentować Wam...

tygrysa i żabę! 



Uszyłam stroje na bal karnawałowy w przedszkolu moich pociech. Choć tematyka z góry określona, dzieci hurtem wrzucono do jednego wora pt. "przebieramy się za...", to interpretacja dowolna. Nie ukrywam, że zdziwił i trochę zasmucił mnie ten pomysł przebierania się tak samo... Tym bardziej moje dzieciaki były niepocieszone, bo w szafach czekały ich ulubione stroje, o których długo marzyły i które mogłyby nosić do bólu;) Podjęłam jednak wyzwanie, a dzieci poprosiłam o pomoc w wyborze konkretnych inspiracji.


Zaciekawione ochoczo zaczęły wyobrażać sobie jakby te stroje mogły wyglądać. Potem już nie trzeba było ich przekonywać, bo nie mogły się doczekać co też im wymyślę. Synek to tak się przejął, że dał mi konkretne wytyczne co do wyglądu żabki i jeszcze leżąc w łóżku pytał się (szyłam wieczorami) czy pamiętam o wszystkich elementach! :)))


To były dwa bardzo długie wieczory przy maszynie... I choć nie udało mi się dokończyć uszu dla tygryska, a wewnętrzne szwy żabki nie są obrobione, to jestem zadowolona. Dzieciaki były zachwycone i tak ze mnie dumne, że ten cały szyciowy maraton to pikuś. Warto było się dla nich postarać, uczucie w sercu bezcenne:)))))))))


Jeśli sami mielibyście ochotę wykonać karnawałowe przebrania dla swoich pociech to mogę się podzielić kilkoma wskazówkami:

  • prace najlepiej zacząć od poszukania starego ubranka dziecka, z którego zrobimy szablon. Ubranko należy pociąć wzdłuż szwów i każdy element odrysować na nowym materiale (lub dużej kartce, która posłuży do odrysowania) z małym zapasem na nowe szwy lub odpowiednio większym, gdyby strój miał być większy. Wystarczy 1 cm na szwy, zapas długości rękawów i nogawek najlepiej zrobić większy, np. 3 cm, bo do tego dojdzie podwinięcie materiału;
  • zaczynamy od wycięcia plecków i przodu, następnie oba rękawki. W zależności od kroju plecki mogą być z dwóch kawałków, przód z jednego. Gdy mamy już naszą bazę można zacząć dekorowanie. Na bazowym materiale układamy wycięte elementy i sprawdzamy czy do siebie pasują; przyszywamy dekoracje, zamki itp., spinamy szpilkami prawe strony do siebie i zszywamy zewnętrzne boki oraz nogawki. Przyszywamy rękawki;
  • wszelkie ozdoby naszywane na materiał itp. nalezy przyszyć zanim zszyjemy boki. W moim przypadku były to tygrysie paski oraz biały brzuszek żabki i wzory na rękawach;
  • drobne ozdoby z filcu można przykleić klejem do tkanin ( ja użyłam kleju magic - uwielbiam:D) na samym końcu. Kleimy z włożoną do środka stroju tekturą lub folią, aby materiał nam się nie pobrudził, lub co gorsza nie skleił;
  • wszelkie ranty, rękawy i szyjkę można dodatkowo ozdobić przyszywając tasiemkę. Dzięki temu ukryjemy niedoskonałości poprzedniego szycia;
  • strój tygrysa jest zapinany na zamek, który wszyłam po przyszyciu wszelkich ozdób na materiał;
  • żabka z tyłu jest wiązana - łatwy sposób na zapięcie i o wiele szybszy niż wszycie zamka;P;
  • kaptur żabki nie jest przyszyty tylko ma wszyte rzepy. Od strony kaptura rzepy są normalnie przyszyte maszyną, od strony wewnętrznej stroju - przy szyi są szyte ręcznie, aby nie było widać nitki;
  • futerko i ogonek tygryska przyszyłam na końcu ręcznie;
  • przed skróceniem nogawek i rękawów mierzymy strój na dziecku i zaznaczamy delikatnie igiełką lub mydełkiem krawieckim. Od biedy ołówek też może być;)
  • oczka żabki uszyte są z grubego filcu - dzięki temu są sztywne. Dziecko już spało, gdy szyłam kaptur, więc aby wiedzieć gdzie naszyć oczka posłużyłam się... piłką:D
  • na stroje zużyłam odpowiednio: żaba - 1,5 mb zielonego materiału (satyny), 3 arkusze A4 filcu w dwóch grubościach, 1 ćwiartka minky (z zapasów), kilka mb zielonej tasiemki, skrawki białego materiału z tygryska, starą granatową koszulkę męża na dekoracje rękawów; tygrys 1 mb białej tkaniny, pasek 0,1 mb białego futerka, pasek 0,2 mb czarnej tkaniny (podszewka), jeden zamek 40 cm dł.. 

Jeśli macie ochotę to śmiało możecie wykorzystać mój pomysł na stroje dla swoich przedszkolaków:) Powiem Wam, że i tak najlepsze wzory wychodzą w trakcie tworzenia, gdy możemy się bawić zestawianymi elementami i dorabiać do nich głębszy sens. Bo jeśli jeszcze się nie domyśliliście to np. żabka ma parzący brzuszek z wypustkami i przez użycie satyny jest śliska... jak żabka! A tygrys? Tygrys to tygrys, jest dumny ze swojego wyjątkowego białego koloru. Jak zauważyłam w przedszkolu - jedyny taki w grupie:))))

KONIEC ;)

***
Buziaki
Magda

24 stylowe sofy do salonu - przegląd

$
0
0

Temat wyboru wygodnej, ładnej i do tego atrakcyjnej cenowo sofy potrafi spędzić sen z powiek.
Nie dość, że w każdej wolnej chwili człowiek się zastanawia co by tu wybrać to jeszcze wystarczy otworzyć przeglądarkę, aby w każdym nawet najmniejszym boxie reklamowym zobaczyć dokładnie te wzory kanap, które wcześniej się oglądało. No cóż, google ma swoje sprytne sztuczki. A nowej kanapy jak nie było, tak wciąż nie ma.
Dobra, spokojnie, podejdźmy do tego na luzie, w końcu nikt nas nie zmusza do podjęcia szybko wyboru. Jak się do tego zatem  zabrać? Nie znam złotego środka, ale polecam szukać kanapy w ten sposób:

  • Zmierz pokój i rozrysuj sobie maksymalne i minimalne wymiary planowanej sofy, zarówno na długość jak i głębokość. Jeśli zależy Ci na zasłonięciu jakiegoś elementu kanapą (np. grzejnika), to sprawdź jaką powinna mieć wysokość.
  • Przejrzyj oferty sklepów internetowych z salonami w Twoim mieście. U mnie, jak część z Was na pewno doskonale pamięta, to Wrocław. Wiele sklepów ma tu swoje salony, które mają sieć w całej Polsce.
  • Gdy już spodobała Ci się oferta danego sklepu - zadzwoń i zapytaj czy mają wybrany przez Ciebie model w salonie. 
  • ZAWSZE oglądaj na żywo mebel, zawsze siadaj na nim i odpowiedz sobie na pytanie czy jest Ci wygodnie, czy w ten sposób chcesz odpoczywać, czy to jest TO??
  • Jest wiele sklepów internetowych, które mają ciekawą ofertę, ale mebel meblowi nie równy, jego "miękkość" na zdjęciu nie musi być taka sama w rzeczywistości. Jeśli sklep nie ma opcji zwrotu, nie pisałabym się na takie kupowanie kota w worku.
  • Często, gdy sklepy nie posiadają danej sofy na miejscu dopytaj się jakie ma ona wypełnienie i gdzie namacalnie można je wypróbować. To pomoże w pewnym stopniu rozwiać wątpliwości.
  • Wybierz materiał i zapytaj o cenę. Jeśli masz obawy co do wybranego koloru wypożycz wzornik i obejrzyj materiał u siebie w świetle dziennym. Dopytaj się o możliwości czyszczenia sofy, pranie w pralce, pranie chemiczne itd.

Wydaje się proste?
Otóż wcale nie tak łatwo wybrać kanapę... zwłaszcza, gdy wybrany przez nas model nie jest dostępny do zobaczenia na żywo... Tym gorzej, gdy WSZYSTKIE wybrane przeze mnie modele były tylko na zamówienie... Chyba moje typy nie są popularne, ale przekonajmy się. Może i Wam przypadnie coś niebanalnego do gustu. Ja wiem, że królują teraz proste kanapy, z lekka kanciaste, bardzo niskie, ascetyczne (i oczywiście szare), ale mi zupełnie takie nie odpowiadają. Nasze stare kanapy służyły nam ponad 5 lat i gdyby nie fakt, że rozleciały się przez zły montaż, a poza tym były ciut za duże, to spokojnie moglibyśmy je dalej użytkować.

Poniżej małe zestawienie co mniej lub bardziej wpadło mi w oko, na końcu znajdziecie podsumowanie i kilka moich typów, które widziałabym u nas w domu.

1/ Blues | Furninova
2/ Avignion | Furninova
3/ Legretto | Black Cat Design
4/ Rose | SITS
5/ Julia | SITS
6/ Koriander | SITS


7/ Sofa Berber | MTI Furninova
8/ Fama | MTI Furninova
9/ Koriander | SITS
10/ AURA DIVAN HIGH | MTI Furninova
11/ Saga | SITS
12/ Juliett | Agata Meble


13/ Tosca | Interno Italiano
14/ Clubby | MINT GREY
15/ Ferrucio | Livingroom
16/ Stockholm | Ikea
17/ Vivienne | Black Cat Design
18/ Astra | Livingroom

19/ KORE | Primavera
20/ Dolce | Livingroom
21/ Vivienne II | Agata Meble
22/ narożnik COTTAGE | Black Cat Design
23/ narożnik Vivienne II | Agata Meble
24/ narożnik Lavender 2/2 | Black Cat Design
W weekend obskoczyliśmy tylko parę wybranych przez nas sklepów. Wycieczka z naszą dwójką pociech, cóż... na ostateczny wybór pojedziemy chyba bez dzieci;) Jeden sklep prawie rozniosły skacząc (bez bucików!) po wszystkich kanapach, ale Pani była bardzo wyrozumiała i zupełnie jej to nie przeszkadzało... ufff;)

Poniżej moje typy, nad którymi realnie się zastanawiam. I niby wybór prosty, ale...


  • /7/  ...ma ładny kształt, ale chyba troszkę za toporny; dwie duże poduchy na oparciu to dla mnie duży plus;
  • /8/ ...ta podoba mi się najbardziej, ale nie widziałam jej na żywo:(( I martwi mnie czy będzie wygodna oraz czy taka ilość poduszek nie będzie dla nas zbyt uciążliwa (nasze dzieci skaczą po kanapie i cały czas demolują ułożenie obecnych poduszek);
  • /3/ ...tylko przez internet - więc temat raczej zamknięty, choć sofa piękna, nawet kolor też fantastyczny;
  • /10/ ...jest do zobaczenia na żywo, jestem jej bardzo ciekawa, choć znów problem - kilka poduszek zamiast dwóch dużych;
  • /15/ ...oczywiście w sklepie jej nie było, a nawet ciężko było dowiedzieć się jakie ma wypełnienie. Szkoda, bo śliczna, ale boję się kupować kota w worku;
  • /2/ ...również do zobaczenia na żywo, podoba mi się jego prostota, nóżki i modułowość, boję się jednak, że będzie za niska i mało wygodna.

Być może jesteście teraz zdziwieni tymi moimi wyborami... ale dla mnie te sofy są piękne, każda z nich ma coś w sobie. Niestety problem zobaczenia ich na żywo to dla nas duży kłopot i bądź tu człowieku mądry. Do tego dochodzi wybór koloru. Zastanawiam się nad jasnym, chłodnym beżem oraz jasną szarością, o wiele jaśniejszą niż naszej obecnej kanapy. Cóż, na pewno czeka nas jeszcze nie jedna wizyta w sklepie oraz ponowne debaty. Ale plan już mam, mała odmiana salonu się szykuje:)


Co myślicie o takich zmianach??? :)

Wszystkie zdjęcia sof i narożników pochodzą ze stron producentów lub sklepów, zapraszam TUTAJ, gdzie znajdziecie linki źródłowe.

Ps. może się Wam wydawać, że moje dzieci to straszne urwisy, ale uważam że dzieci to tylko dzieci, a dom to nie muzeum i w nim ma się każdemu mieszkać wygodnie;)

Pozdrawiam
Magda

Z wizytą w starej plebanii

$
0
0
Wnętrza tego domu zauroczyły mnie odkąd je tylko zobaczyłam. Takie swobodne, a zarazem nieco formalne. Dawniej była tutaj plebania, teraz to zwykły dom. Zwyczajny, a jednak wyjątkowy w swej formie. Z pięknymi detalami zdobień i fantastyczną podłogą w jodełkę. Najpierw zachwyciła mnie kuchnia z dużymi marmurowymi blatami, imponującym sufitem i industrialnymi lampami, które świetnie podkreśliły nowoczesny styl wnętrza. Potem zajrzałam dalej i nie mogłam oderwać wzroku... Fantastyczna przestrzeń, świetnie zachowane stare elementy georgiańskiego wystroju, piękna stolarka drzwiowa i okienna, wyjątkowe meble. Wnętrze nieprzegadane, jakby niezamieszkane, a jednak ma to coś w sobie. I jak już obejrzycie zdjęcia zerknijcie dalej na piękne otoczenie domu. Sielsko, wiejsko, romantycznie, no podoba mi się tam wszystko, że hej!




















Wszystkie zdjęcia udostępnione za zgodą lightlocations.com.

Pozdrawiam
Magda

Styczniowa równowaga

$
0
0

Jeden dzień i kończy się styczeń. Jak to zleciało!
Niby po dzieciach widać uciekający czas, ale czy tylko? Spójrzmy na nasze plany, marzenia, listy "to do". Rzeczy wiecznie nieodkreślone, rzeczy wiecznie przekładane, przepisywane z jednej kartki na kolejną. Oczywiście można by było bez nich żyć, po prostu trwając, ale czy mielibyśmy poczucie, że czas którym dysponujemy to dobrze wykorzystany czas?


Jeszcze jeden dzień i nastanie nowy miesiąc.
Miesiąc... ile to może on pomieścić! Ile uśmiechów, spontanicznych wybuchów radości, tańców do ulubionej piosenki. Ile kolejnych rund planszówki, ile tych samych przeczytanych bajek, aż do znudzenia. Ile smutku i łez kapiących po policzku, otartych łokci i złożonych pocałunków na kolejnym siniaku na kolanie. Jak dużo i jak mało zarazem. 


To tylko miesiąc. Więc dlaczego czasem miewam poczucie, że mogłam go lepiej wykorzystać? I czy można lepiej?


Pewnie, że można. A może i nie? Tylko nie zawsze człowiek ma siły. Nie zawsze mu się chce, nie zawsze ma czas i warunki. Czasem warto zamiast stać przy garach pół dnia, zamówić pizzę na obiad. Świat się nie zawali, a i kolejny włos na głowie nie osiwieje.
Nie trzeba pędzić, by wykreślić kolejny punkt z kalendarza. Nie warto. Bo nie liczy się to, co chcemy jeszcze kiedyś tam zrobić, tylko to jak chcemy pamiętać czas przy tym spędzony.


Staram się celebrować każdą chwilę. Nie zawsze się jednak da i to normalne. Celebrowanie to i tak duże słowo. Doceniam chwile, momenty, prozę życia, ale we wszystkim potrzebna jest równowaga. Bez wzlotów i upadków ciężko docenić to co nas spotyka. I tak jak rutyna potrafi zagłuszyć każdą magię chwili, tak jej zbytnie celebrowanie przestaje zwyczajnie nas satysfakcjonować.



Ten miesiąc był wyjątkowo zwyczajny i niezwyczajnie wyjątkowy. Będę go miło wspominać, choć nie raz dał mi w kość, ale potem pozwolił odpocząć. I docenić.



Większość zdjęć z dzisiejszego postu pochodzi z mojego instagrama, na którym ostatnio jakieś istne szaleństwo się dzieje! Nigdy się nie spodziewałam, że ta moja zwykła codzienność zafascynuje prawie... 8 TYSIĘCY ludzi! Szczena mi opadła normalnie... :D Wiem, że wielu moich instagramowiczów tutaj również zagląda, dlatego serdecznie Wam dziękuję!

Do następnego:) 
Magda

Koszyk z materiału DIY

$
0
0

Powoli zabieram się za porządki i nową organizację przestrzeni w pokoju syna. To już duży chłopak, w tym roku skończy 6 lat. Jego potrzeby wciąż się zmieniają, a "stare" kąty wymagają lekkiego odświeżenia po intensywnych zabawach. Póki co nie pali mi się do gruntownego remontu, choć w głowie kiełkuje od dawna kilka pomysłów. Czekam na wiosnę i przystępniejsze temperatury by można było zabrać się do takich prac. Tymczasem w przypływie weny zabrałam się za szycie różnych dodatków, by pozbyć się nagromadzonych przez lata materiałów. Powstało kilka poszewek na poduszki, girlanda, nowa pościel do łóżeczka dla lalek i kosz na zabawki. Dziś zapraszam nie tylko do obejrzenia moich wytworów, ale też nauki! W dalszej części postu pokażę jak wykonać właśnie taki miękki koszyk :)






Koszyk z materiału DIY

Potrzebujemy:
- kilka wzorów bawełny (na spód użyłam gwiazdek, zewnętrzne boki - chmurki, wnętrze w kropki);
- wypustka ( u mnie ciemny granat)
- lamówka ( szara w białe kropki)
- ostre nożyczki
- miarka krawiecka i mydełko/ołówek
- szpilki
- owata/ocieplina


1. Najpierw odmierzyłam dwa duże koła, które wycięłam ze złożonego na pół materiału. Średnica kół to 34 cm.


2. Następnie wycięłam dwa długie prostokąty, dłuższa cześć to obwód naszego koła - około 106 cm (wycięłam z lekkim zapasem). Krótszą część odmierzyłam na 42 cm. Będzie to wysokość naszego koszyka. 


3. Prostokąty złożyłam do siebie prawymi stronami. Należy uważać, aby wzór materiału nie był do góry nogami. w przypadku chmurek to dość istotne;) Na górną krawędź kosza zaplanowałam wypustkę.


3. Wypustkę najlepiej zacząć wszywać do jednej części materiału. Ja zawsze układam ją na równo z krawędzią tkaniny i przyszywam korzystając ze stopki do wszywania zamków. Po przyszyciu złożyłam jeszcze raz materiał i spięłam szpilkami.


4. Zszywamy tkaninę po wcześniejszym szwie. Wszycie wypustki gotowe:) 


5. Następny krok to wszycie ociepliny. Ułożyłam na płasko materiał i odmierzyłam potrzebną wielkość ociepliny. Spięłam ją szpilkami i zszyłam na overlocku przy górnej krawędzi, tam gdzie wcześniej wszywałam wypustkę. Następnie rozłożyłam tkaniny wg. zdjęcia (na górze po prawej) i zszyłam boki, tworząc tunel. Po wywinięciu materiałów mamy już gotową górną część koszyka.


6. Czas na dolną podstawę. Zaczęłam od wycięcia koła z ociepliny, które przyszyłam do jednego z wyciętych wcześniej kółek z bawełny w gwiazdki. Następnie złożyłam do siebie prawe strony materiałów: koła (gwiazdki) i wnętrza kosza (kropki) i zszyłam je ze sobą. Wnętrze gotowe.


7. Teraz należy wywinąć zewnętrzny materiał (chmurki) i przyszyć do podstawy.


8. Najwygodniej było mi obrobić rant na overlocku. Ostatni etap to zasłonięcie szycia lamówką.


9. Lamówkę (kupuję gotowe, ale można też samemu zrobić) najlepiej zacząć zszywać rozkładając ją na boki. Przyszywamy wzdłuż zgięcia, następnie zawijamy i zszywamy ręcznie (ściegiem krytym) lub maszyną - jak ja, od strony tej dla nas widocznej, aby równo ułożyć ścieg. 

Koszyk gotowy!
To taki podstawowy wzór na koszyk, można przecież bawić się rozmiarami, kształtem, doszyć uszy, zrobić lamówkę od wewnątrz itd. Myślę, że jak na mój pierwszy raz wyszedł całkiem nieźle;)

A poniżej jeszcze parę poduszek mojej roboty, o których wspominałam wcześniej i pościel dla lali. Fajnie jest się bawić na maszynie, polecam każdemu!


Zauważyliście może piękny łapacz snów, który pozuje również do zdjęć? Kupiłam go już parę miesięcy temu od zdolnej i sympatycznej Kasi, tylko nie było okazji go wcześniej pokazać. Długo debatowałyśmy nad jego finalnym wyglądem, Kasia dzielnie znosiła moje prośby i pomysły i tak oto jest, śliczny, idealny:)) 




Buziaki
Magda



Pikery do dekoracji DIY - 18 grafik do druku na każdą okazję

$
0
0


Wiecie co? Lubię Was :) I wiecie co jeszcze lubię? Obdarowywać Was prezentami! O tak, to lubię najbardziej. A wiecie dlaczego? Dlatego, że każdy taki gest odwzajemniacie ze stokrotnością! To trochę taka reakcja łańcuchowa, której nie sposób przerwać ;)


Od paru dni szykowałam dla Was małą niespodziankę. Taka prozaiczna rzecz a cieszy :) Mowa o pikerach do babeczek i nie tylko;)

Przygotowałam dla Was 3 zestawy - 18 wzorów do wydrukowania! 

Zapraszam!






Poniżej znajdziecie 3 wzory do druku na A4, domowa drukarka spokojnie wystarczy, choć można też wydrukować je na grubszym papierze. Pobierać możecie oczywiście za darmo, ale pamiętajcie, że pikery są tylko i wyłącznie do użytku domowego i nie zgadzam się na kopiowanie. Po kliknięciu na obrazek przeniesiecie się na mój google dysk, skąd bezpośrednio możecie pobrać obrazek.

ZESTAW B&W

ZESTAW SPRING

ZESTAW GREY


A jak wykonać takie pikery?

Po pobraniu należy wydrukować pdf z dopasowaniem do strony. 
Dalej potrzebne nam będą nożyczki, dwustronna taśma klejąca i patyczki.

Wydrukowaną kartkę przecinamy na pół.


Zginamy jedną część wzdłuż kreskowanej linii pomocniczej.
Następnie rozdzielamy obrazki.
Odcinamy kawałek taśmy, tak aby pokrywała całe kółeczko.


Przyklejamy taśmę od strony napisu, bez zdejmowania folii zabezpieczającej.
Składamy ponownie karteczkę i wycinamy kółko, ale zostawiając od góry resztę boku (patrz zdj.).
Przyklejamy patyczek i składamy karteczki. 
Na koniec docinamy pozostawiony rożek i piker gotowy :)


Zrobiłam też drugą wersję, która różni się od poprzedniej jedynie dodatkową taśmą na "tylnej"stronie oraz delikatnie spłaszczonego na końcówce patyczka (do zrobienia nożykiem do papieru). Wy już wybierzcie co Wam będzie bardziej pasowało.


I jak Wam się podoba taka dekoracja??? :)


Dziś Walentynki i życzę Wam spełnienia w miłości. To najpiękniejsze uczucie na świecie, móc kochać i być kochanym. To daje niesamowite szczęście i kopa do życia :))) Moje szczęście po tygodniowym pobycie w szpitalu wróciło do domu. Ostatni tydzień był dla nas bardzo ciężki i wymagający, dlatego odłożyłam wszystko na bok i skupiłam się na tych, którzy mnie najbardziej potrzebowali. Dziś jednak raduję się bardzo bo świętujemy podwójnie - Walentynki i powrót męża do domu. Nawet nie wiecie jaka to ulga i szczęście, które rozpiera moje serce:)))



SIMPLY YOUR HOME, czyli metamorfozy WASZYCH WNĘTRZ

$
0
0
Słuchajcie... no nie poszczęściło nam się w tym lutym. Cały miesiąc... że tak powiem do dupy. Rodzina choruje, jedni bardziej, drudzy mniej poważnie. Miały być ferie, nie ma ferii, miała być energia, a wystarcza jej ledwo na podstawowe dopieszczenie obowiązków, a potem lulu. Nie będę tu smęcić, nie będę tu się rozpisywać co nam tu dolega, bo nie lubię marudzić. Zazwyczaj hardo trzymam się pionu, udaję chojraka a potem odchorowuję ze zmęczenia. Nie tym razem jednak - nie będę robić nic na siłę i ponad to, co muszę lub chcę zrobić. Wieczorami odpoczywam, bo nigdy nie wiem jaka noc mi się przytrafi i czy zamiast latania od pokoju do pokoju, od dziecka do dziecka, uda mi się przespać ją całą. 


Blog od jakiegoś czasu stał się moją pracą, którą zdecydowanie chciałabym rozwijać, póki mogę ;) Wiecie chyba o co chodzi - chciałabym wykorzystać swoje 5 minut i pchnąć do przodu to co zaczęłam. Ale nie po trupach, nie kosztem rodziny, ani siebie. W tym miesiącu jestem totalnie do tyłu ze wszystkim, ale wiem, że muszę iść dalej, rozwijać się, a nie stać w miejscu. Ciężko jest, gdy jednak co chwila jest się wyrywanym do dzieci. Gdy chorują dom staje na głowie, a mama - czyli ja, musi rzucić wszystko i trwać dzielnie na posterunku. Cieszę się zatem, że mogę pracować w domu, bo mimo wszystko to ja decyduję ile wezmę na swoje barki i co kiedy będę zmuszona odpuścić. I wiecie co? Mam parę pomysłów, na bloga, na siebie, ale chwiałabym abyście mi w tych moich planach pomogli.

Chciałabym, aby blog był bardziej otwarty na Was, abyście i Wy mogli stać się jego częścią nie tylko uczestnicząc w dyskusjach czy zwyczajnie zaglądając tutaj, czytając i inspirując się moimi wytworami. Myślę, aby otworzyć coś w rodzaju metamorfoz online, gdzie mogę dla Was przygotować szybką (o ile to możliwe) przemianę wnętrza. Wiele osób pisze do mnie z takimi prośbami, chętnie udzielam rad, ale nigdy nie wychodzą one "na światło dzienne" tym bardziej na łamy bloga ;) Wiecie zapewne, że jestem architektem wnętrz. Na co dzień projektuję wnętrza kompleksowo, nie zajmuje się pojedynczymi "przypadkami". Jednak zauważyłam, że po pierwsze wiele osób nadal podchodzi do usług projektowania z dużą ostrożnością. Po drugie, nie każdy potrzebuje pomocy przy całym projekcie domu/mieszkania, jedynie ma kłopot z kuchnią, salonem, łazienką itp. Nie wiele jest jednak osób, które zdecydują się na poradę u projektanta, a przecież dzięki poprawnie zaprojektowanemu wnętrzu nie tylko unikamy błędów przy jego realizacji, ale też możemy skonfrontować wszelkie nasze wizje i pomysły. A co jeśli kogoś zwyczajnie nie stać na kompleksowy projekt z pełną opcją wizualizacji oraz szczegółowymi rysunkami technicznymi? No właśnie. Każdy lubi oszczędzać, ja też ;) I tu mam dla Was propozycję:)))
SIMPLY YOUR HOME
czyli METAMORFOZY Waszych wnętrz!

Drogi Czytelniku, jeśli masz mały, bądź duży problem z samodzielnym zaprojektowaniem  swojego domu, mieszkania, kuchni, łazienki czy salonu (wymieniać do skutku... ;) lub jeśli Twojemu wnętrzu brakuje kropki nad i, chciałbyś coś zmienić, ale nie wiesz co, serdecznie ZAPRASZAM! Wszelkie problemy, pomoc w rozwiązaniu funkcjonalności mieszkania, doborze dodatków, kolorów, itp. od dziś już nie będą spędzać Wam snu z powiek!!!
W ramach porady postaram się pomóc rozwiązać zaistniały problem, zaprojektuję wymagane zmiany i przedstawię koncepcyjne moodboardy oraz podam przykłady rozwiązań z internetu. A jeśli zajdzie taka potrzeba nawet wykonam wizualizację. Wszystko będzie zależało od budżetu, który przeznaczycie na mój projekt oraz od wymiaru problemu, który wycenię indywidualnie, a projekt  oczywiście zostanie przedstawiony tutaj, na blogu :)

Co zrobić, aby uzyskać taką poradę? 
Napisz do mnie na simplyabouthome@gmail.com a w mailu dołącz:

  • zdjęcia wnętrza, które chcesz poddać metamorfozie (zdjęcia najlepiej w świetle dziennym)
  • opisz dokładnie z czym masz problem
  • rzut pomieszczenia, jeśli posiadasz i jest on konieczny do metamorfozy
  • zastanów się ile możesz przeznaczyć na remont/dodatki/itp.
  • poszukaj przykładów wnętrz, które Ci się podobają, abym mogła wiedzieć jaki styl preferujesz
Chciałabym abyście wiedzieli, że każda taka porada to na pewno będzie ogrom mojej pracy, włożonej we wnikliwe przeanalizowanie przypadku, jego rozwiązanie, wyszukanie odpowiednich dodatków do wnętrza, zrobienie szkiców itp. Ale zrobię to z ogromną przyjemnością i na atrakcyjnych warunkach, jeśli mi tylko pozwolicie:))) 

Magda

Jak nie zrobić się na szaro

$
0
0
Hej! Nie macie już dość? Wszędzie, dosłownie wszędzie widzę dwa kolory. Wszyscy na hura zdecydowali się przemalowywać swój świat na szaro i biało i... no właśnie co dalej? Większości niestety pomysły się kończą. Skąd wyciągam takie wnioski? Z obserwacji, głównie prężnie działających grup facebookowych związanych z aranżacjami i urządzaniem domu, gdzie co kolejny remont to mieszkanie wygląda tak samo. I znów nasuwa się pytanie, ale co dalej???
Nie wystarczy bowiem zastosować tych dwóch kolorów i cieszyć się z udanej metamorfozy. Biele i szarości to nie wszystko, chyba że ktoś konsekwentnie i umiejętnie dopracowuje wystrój domu w tym właśnie kierunku. I tak też można, tylko trzeba to robić z głową.

Powiecie - ale hola, hola - ty też masz szare ściany i białą kuchnię! No właśnie, mam. I do siebie również kieruję ten mały prztyczek w nos ;) Ja również stworzyłam swoją bazę. Tak jak mi się podobało, tak jak to sobie wymyśliłam parę lat temu. Tylko różnica jest taka, że nie zamierzam na tym poprzestać, bo byłoby strasznie nudno! I zbieram od dawna dodatki, dobieram meble, a wszystkie biele i szarości traktuję jako tło. Wciąż mam ogromną potrzebę tych dwóch kolorów, które dają mi ukojenie. Które pozwalają wśród rozrzuconych dziecięcych pstrokatych zabawek poczuć swój mały zen ;) Wiem jednak, w którym kierunku dążę i nieustannie szukam inspiracji, do czego i Was zachęcam.

Zapraszam dziś do świata pięknych, nietuzinkowych wnętrz. Ład, harmonia, kolor i wyrazistość - to ich cechy. A w tle biele, szarości, chłodne beże i kremy. Baza idealna. Ja jestem totalnie zauroczona i mogłabym tak oglądać je godzinami :)








Zdjęcia umieszczone za zgodą Kathy Kuo Home. Polecam ten profil na instagramie, porządna dawka świetnych inspiracji. Zapraszam również do siebie, za chwilę będę świętować 10K obserwujących!!! :D


Magda

9 wiosennych plakatów do druku

$
0
0
Słuchajcie, wiosna idzie, wiosna!
Nawet jeśli u Was jeszcze śnieg za oknem. Nawet jeśli plucha pod butami. Albo mroźny wiatr wciskający się w zakamarki płaszczy i zimowych kurtek. Wiosna idzie i świetnie, bo stęskniłam się za nią bardzo.
Wczoraj zaplanowałam tegoroczny warzywnik, kupiłam nasiona i przemyślałam jakimi kwiatami chcę obsadzić rabatki i donice. W domu co jakiś czas pojawiają się świeże kwiaty cięte, albo kolejne cebulowe, których uroku nie potrafię sobie odmówić pomimo szybkiego ich przemijania. Na ogrodzie porobiłam pierwsze porządki, głównie pozbierałam liście, które przywiało z okolicznych drzew oraz zabezpieczyłam rabatki i grządki przed naszym kotem, który bynajmniej nie podjadał roślinek, nic z tych rzeczy...To już kolejny raz, kiedy musiałam się zmierzyć z tą przykrą niespodzianką, o której wolałabym więcej nie wspominać.
Wiosną najlepiej o nowe plany i powiew wiosennej świeżości. W salonie stanęła już nowa sofa, więc czekam tylko na piękne słońce, aby porobić zdjęcia:))) Czekam jednak niecierpliwie, bo bardzo chciałabym już teraz (natychmiast!) ją Wam pokazać, jestem tak z niej zadowolona:))) Poza tym wciąż brakuje mi chwili, aby pokazać Wam zmiany w pokoju córki, która doczekała się nowego, dorosłego łóżeczka! Sporo się zatem zmieniło, zwłaszcza że ostatni raz pokazywałam Wam ten pokój rok temu! Mam jeszcze parę pomysłów w zanadrzu, jak i kolejne meble wyszperane do przerobienia, więc cóż... nie mogę się doczekać tej wiosny! Chciałabym już móc otwierać okna na oścież i suszyć pranie na dworze. Chciałabym sadzić, przesadzać i relaksować się w ogrodzie. Chciałabym w krótkim rękawku wyjść rano na świeże powietrze i rozkoszować się nawet tym jeszcze lekko chłodnym porankiem. Wiosno, przybywaj!!

No dobra, ale o plakatach miało być, a ja tu plotę na potęgę. Więc słuchajcie moi mili, mam dla Was nie lada gratkę:
piękne WIOSENNE PLAKATY autorstwa Ewy Leszczuk. Zupełnie za darmo!


Plakaty możecie pobierać klikając na dany obrazek. Drukować je można do maksymalnego formatu A3. A jeśli macie ochotę na większy - piszcie do Ewy :) Plakaty nie są do użytku komercyjnego, jedynie na użytek własny.










I jak?? Prawda, że cudowne???? Ja jestem w nich zakochana i zdecydowanie z takim pięknym dodatkiem uda mi się należycie powitać wiosnę:)))

Ewa, z zawodu graficzka i architekt wnętrz, prowadzi na Facebooku sklep ze swoimi ozdobami do domu, a dodatkowo udostępnia swoje plakaty za darmo do pobrania! Kobieta anioł normalnie!! Plakaty możecie też pobierać z darmowego katalogu Ewy, gdzie co jakiś czas dodaje swoje nowe prace. Czy to nie cudowne, że istnieją na świecie tacy szczodrzy i bezinteresowni ludzie?!

Pozdrawiam
Magda

Hello spring GIVEAWAY

$
0
0

Jak każda kobieta lubię zakupy. Ta prozaiczna czynność, gdy nie chodzi oczywiście o zwykły wypad do spożywczaka, nabiera swoistej magii. Mam we Wrocławiu swoje ulubione miejsca, gdzie zawsze choć na chwilę zajrzę, choćby nacieszyć oko, pomimo tego, że mąż krzywo patrzy;) Window shopping z przyjaciółką? - to zdecydowanie coś co lubię, choć na tego typu "zakupach" nie byłam już ładnych parę lat. Często z braku czasu ograniczam się albo do szybkiej przebieżki przez niezbędne działy spożywczo-dziecięce, albo... przeglądam katalogi przez internet ;))) A tam same piękne aranżacje, bajeczne kolory, fajne wzory, tekstury, kształty. Można nacieszyć oko i poprawić sobie humor w ciężki dzień, nawet jeśli do zakupowego koszyczka nic nie trafi. Łatwiej też wyszukać coś co nam odpowiada w 100%, a nie kupować pierwsze lepsze, bo jest na półce. 
Tym razem zapraszam Was na zakupy do wirtualnego sklepu, który proponuje wszystko co uwielbiam. Piękną ceramikę, świetne dodatki i dobrą jakość. Świat IB Laursen to zdecydowanie moja bajka, którą pewnie wielu z Was zna. Ja poznałam ją parę lat temu i zachwycam się nieustannie :)















Koniecznie zajrzyjcie do vanillemynte.pl, gdzie można nabyć te piękne rzeczy. 

A już dziś zapraszam na wiosenną niespodziankę!!!


hello spring
GIVEAWAY

czyli witamy wiosnę ;)


Do wygrania fantastyczna drewniana półka od Vanille Mynte do wykorzystania na 1001 sposobów!


Wymiary półki: wys. 24 cm, szer. 25, dł. 45 cm

Zasady konkursu:

1. Zostaw komentarz pod tym postem i napisz jak chciałbyś/chciałabyś powitać tegoroczną wiosnę :) 
2. Udostępnij podlinkowane zdjęcie (poniżej) z informacją o zabawie na swoim blogu/ Facebooku/Google+/Instagramie
3. Jeśli jeszcze nie jesteś, zostań obserwatorem mojego bloga ;)
4. Dołącz do Simply About Home oraz Vanille Mynte na Fb lub Instagramie
5. Osoby anonimowe proszę o pozostawienie adresu email


Zabawa potrwa do 25 marca 2016 do północy.
Wyniki przyniesie wielkanocny zajączek ;)


Buziaki i zapraszam!

Magda

Wiosenne przywitanie

$
0
0
W końcu przyszła wiosna nasza ukochana. Zesłała parę słonecznych uśmiechów, nakryła się chmurami i sypnęła śniegiem. Deszczu również nie poskąpiła, ale kto by miał tam jej za złe. Ot taka jej uroda. Wiosno, cieszę się, że już jesteś :)


W domu akcenty wiosenne już od miesiąca się pojawiały to tu, to tam.  Najczęściej kwiatowe drobne dekoracje, cebulki hiacyntów, tulipany i żonkile. Raz żółty, raz różowy, nie byłam wybredna w kolorach, bo skoro tak pięknie kwiaty wiosną zaczynają kwitnąć, to co ja tam będę marudzić.


Lista wiosennych porządków, w domu i wokół domu, zrobiona. Pierwszy i najważniejszy, czyli sianie - odhaczone. W tym roku zaczęłam od sałaty i pomidorków koktajlowych. Posiałam do skorupek i nie trzeba było długo czekać na pierwsze listki. Rzeżuszka na kanapki i do ozdoby to również mój punkt obowiązkowy.


Nie mogę się doczekać chwili czasu na dalsze ogrodowe porządki. Póki co przekopałam grządki, wybrałam starą ziemię i ogarnęłam rabatki z cebulkami posadzonymi zeszłej jesieni. Wszystko pięknie wzbiło się do góry i zakwitły już nawet krokusy.


W domu troszkę mniej się dzieje. Tzn. dzieje się bardzo dużo, ale... w pracy. Cóż - narzekać nie powinnam, bo chyba fajnie, że wszystko hula i projekty się sypią jeden po drugim. Tylko czasu na wszystko inne brak. Zmuszona więc byłam trochę odpuścić sobie blogowanie i stąd tak długie przerwy między postami. Żaden ze mnie człowiek orkiestra, staram się tak planować wszystko, aby... zwyczajnie być i żyć szczęśliwie. Dużo się u nas ostatnio niefajnych (zdrowotnie) spraw działo, z resztą coś tam o tym wspominałam już wcześniej, i trzeba było sobie troszkę na nowo poukładać pewne sprawy, zatroszczyć się o to co wydawało się solidnym fundamentem. Teraz jest już ok, nie martwcie się :) Radzimy sobie i tylko trzeba mieć na uwadze, aby w tym szalonym pędzie umieć się zatrzymać.


Pierwsze świąteczne przygotowania już jako tako poczyniłam. W tym roku postawiłam na naturalne dekoracje, których motyw wraca do mnie jak bumerang. Hiacynty, mech, wspomniana rzeżucha, skorupki jajek i naturalny len z odrobiną pasteli do kontrastu. A jak Wam się podobają babeczki z mchu, które zrobiłam? Wystarczyło parę gotowych kubeczków na muffinki (te kupiłam w pepco) do których włożyłam po jednym arkuszu ręcznika papierowego, na to poszedł mech, wcześniej lekko podsuszony. Na górę ozdobny piker (wykorzystałam te, które zrobiłam wcześniej) i mała wstążeczka lub drobne perełki. 



Latarenka obecnie pełni rolę szklarni. Zastanawiam się, czy nie wykorzystać w ten sposób innych moich laterenek :D  W środku już wzeszły moje pomidorki, które widać poniżej:




A to piękne jajko zamówiłam parę dni temu u przyjaciółki, która pomimo trójki małych dzieci ma jeszcze siłę, aby dla relaksu robić takie piękne wstążkowe cuda. Kilka lat temu odkryła w sobie pasję do takich ręcznych robótek i jest w tym naprawdę niezła! Jeśli macie ochotę zobaczyć więcej prac Iwii, serdecznie Was zapraszam na bloga: iwiiznadstawu, gdzie pokazuje swoje misterne rękodzieło:)




Na koniec pokażę Wam wiosenny wianek jaki sobie zaplotłam. Tzn. zaplotłam go już zeszłej jesieni, ale teraz udekorowałam mchem, wstążkami i lnem... Ale o nim i więcej zdjęć z salonu niebawem. Tymczasem żegnam się z Wami i zapraszam już teraz na kolejny post, w którym pokażę W KOŃCU naszą nową kanapę :)))) 


Ps. Przypominam o trwającym do piątku wiosennym KONKURSIE z rewelacyjną półką do wygrania!!! Szczegóły w poprzednim poście:


Buziaki
Magda

Mniej znaczy więcej

$
0
0

Mniej znaczy więcej. To takie oklepane, ale jakże prawdziwe.
W dobie świata pełnego konsumpcji, kompulsywnego kupowania wielu potrzebnych i niepotrzebnych rzeczy, chęci zrobienia wszystkiego "już-teraz-natychmiast",  można się totalnie pogubić. Niby czasy mamy takie cudowne, bo wszystko dostępne, niemal na wyciągnięcie ręki, tanie i do tego jakże nam potrzebne. Niby nic nas nie ogranicza, dobę można rozciągać w nieskończoność, a podstawowe czynności można sobie odpuścić na rzecz "tych ważniejszych", nie cierpiących zwłoki. Tylko czy na pewno? 



Dziś chcemy robić wszystko to co nam się zamarzy i często zapominamy o naszych zwyczajnych, ludzkich ograniczeniach. Staramy się przechytrzyć czas, często nasze zdrowie i dostępne możliwości. Zapominamy w tym wszystkim nie tylko o sobie, ale często o najbliższych. Przesiadujemy do późna w pracy, pracując nieefektywnie. Nie skupiamy się na konkretnym zadaniu tylko lawirujemy pomiędzy zaoferowanymi nam "możliwościami". Im bardziej mamy wygórowane oczekiwania wobec siebie, wobec życia, tym większe tego koszty ponosimy.


Każdy może się czasem pogubić. Ważne, żeby wyciągnąć z tego lekcję i przeorganizować nasz świat. Ja już dawno temu to zrobiłam i tylko raz na jakiś czas staram się zajrzeć wgłąb siebie i posłuchać co mi podpowiada serce. 


W takich chwilach jak ta, gdy za moment rozpocznie się świąteczna gorączka,
polecam choć na chwilę pogadać z samym sobą.
I zapytać: czego PRAGNĘ, co w tej chwili mnie satysfakcjonuje?
Co jest dla mnie WAŻNE, a co może chwilę poczekać?
Jak chcę i Z KIM chcę spędzić nadchodzący czas? 
Czy będę wtedy SZCZĘŚLIWY?

Założę się, że nie będziecie musieli długo szukać odpowiedzi.
...
Mniej znaczy więcej.






Kochani, już teraz życzę Wam wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzących Świąt Wielkiej Nocy. Zdrowia, szczęścia, spokoju w duszy i wyciszenia pełnego refleksji. Smacznego jajka i radosnej zabawy w Lany Poniedziałek. Wesołego Alleluja!


Ps. Zapraszam na bloga w Śmigusa-dyngusa, będzie więcej ujęć z salonu, szerokie kadry z obiecaną kanapą i wyniki konkursu :))) 

Buziaki
Magda



Wielkanocne jaja

$
0
0

Czasem nieprzewidziane sytuacje, zamiast utrudniać nam życie, stwarzają nowe możliwości. Tych zdjęć świątecznego stołu by tu nie było, gdyby nie nagła zmiana naszych wielkanocnych planów. Wielki Piątek zakończył się wielką gorączką u naszej najmłodszej pociechy i tak już to trwało do niedzieli wieczór. Szybko zdecydowaliśmy, że nie ma się co męczyć i w tym roku zostajemy na święta w domu. Żal troszkę, bo mieliśmy już umówione spotkania rodzinne, a zapowiedzi pogodowe były bardzo optymistyczne. A tu takie jaja;) 


Już się trochę przyzwyczaiłam do tych naszych nieprzewidzianych sytuacji, co to jak grom z jasnego nieba spadają. I już chyba przezorniejsza się zrobiłam, bo wszystkie około świąteczne sprawunki ogarnęłam dzień wcześniej, jedzenie zrobiłam wprzód i zawekowałam, a na koniec zostawiłam sobie najprzyjemniejsze, czyli ciasta.. Rodzinka zaś zapewniła nam dodatkowe urozmaicenie świątecznych potraw i pyszny obiadek na niedzielę. W takich sytuacjach nawet kryzysy są niestraszne ;) 



Na naszej dekoracji stołu zamieszkały na chwilę zajączki i "kryształki". Pierwszy raz robiłam lukrowane ciasteczka na Wielkanoc i zdecydowanie muszę zaopatrzyć się w jakieś tematyczne foremki. Wszelkie zajączki, jajka itd. wykrawałam ręcznie nożykiem :D Mamy poniedziałek, a połowy jadalnych dekoracji już nie ma... ;) Znów ozdoby są proste i delikatne. 


Pomimo tego, że nie szykowałam się specjalnie na święta w domu, wyszło smacznie i pięknie. Bardzo się cieszę, że znalazłam chwilę (dosłownie!) na zrobienie tych paru zdjęć. I to by było na tyle naszych świątecznych migawek. Ale nie uciekajcie za szybko z bloga, poczęstujcie się wielkanocnym zajączkiem, bo już za chwil parę wyniki konkursu (w poście konkursowym) oraz zapowiedziany post z tajemniczą kanapą ;D


Buziaki
Magda

Stylowy salon, czyli premiera nowej sofy

$
0
0
Długo czekałam na tą zmianę i w końcu mam Was gdzie ugościć :))) Mowa oczywiście o naszej nowej kanapie, która zmieniła cały wystrój strefy wypoczynkowej salonu. 

Patrząc wstecz, na zdjęcia z różnych lat prowadzenia bloga, jedna myśl zawsze gdzieś tam była z tyłu głowy: wszystko fajnie, ale trzeba wymienić kanapę. Pamiętacie jaka była, a raczej były??? Dwie sofy, dwójka i trójka, w szarym obiciu z kwiecistymi poduchami. Kształt prosty, nowoczesny, ale patrząc z perspektywy czasu trochę do naszego nowego wystroju za toporny. Ot, zwykłe nowoczesne kanapy. Przez długi czas zmienialiśmy miejscami obie sofy, by finalnie stwierdzić, że jako narożnik pasują nam najbardziej. 


Pamiętam wiele Waszych komentarzy, w których radziliście wymienić pokrowce poduch na  coś bardziej stonowanego. Nie zdecydowałam się jednak na to rozwiązanie z prostego powodu: szkoda mi było wydawać pieniądze na coś, co "lada moment" wymienimy. Trochę to trwało, a ja się przyzwyczaiłam do takiego, a nie innego wyglądu tej części salonu. Ostatnio doznałam szoku, bo będąc od paru tygodni w posiadaniu nowej kanapy, zajrzałam na zdjęcia z zeszłej wiosny i aż oczom nie mogłam uwierzyć...co za pstrokacizna! Oj, człowiek łatwo się przyzwyczaja do pewnych, rzeczy a zdjęcia łatwo obnażają słabe strony wnętrza. Teraz nie wyobrażam sobie innej kanapy, niż ta którą nabyliśmy. 



Nie powinno być dla Was zaskoczeniem co wybrałam... To był mój pierwszy wybór, miłość od pierwszego wejrzenia... sofa Fama od Furninovy... Taaadaaaaam :))) Uwierzycie, że kupiliśmy tą kanapę nie widząc jej na własne oczy?? To może trochę szalone, ale tak rzeczywiście było. 


Pamiętacie mój wpis o wyborze stylowej sofy do salonu? Podawałam Wam mój sposób, który pomoże każdemu w wyborze odpowiedniej kanapy. Sposób, który w naszym przypadku totalnie się nie sprawdził, hahah :))))))) Otóż, radziłam Wam ZAWSZE, ale to zawsze sprawdzić na żywo kanapę przed zakupem, usiąść na niej, pooglądać z każdej strony. Jednym słowem przekonać się czy nie zakupimy kota w worku. Myśmy objeździli tyle salonów meblowych we Wrocławiu, a tylko jeden sklep mogę Wam z ręką na sercu polecić. Mam na myśli Moma Studio, który ma w mojej okolicy salon na Bielanach Wrocławskich, ale prowadzi również sklep internetowy, w którym to znalazłam naszą kanapę. Powiem Wam, że mają genialny wybór mebli, wszelkich sof i dodatków do wnętrz. I tylko u nich w końcu mogliśmy się wygodnie rozsiąść i zastanowić nad wyborem.


Nie było to łatwe, ale po 2 długich wizytach w salonie zdecydowaliśmy się na kupno naszej Famy i to w obiciu, które spędzało mi sen z powiek. Nasza kanapa nie jest biała, to bardzo jasny krem, wpadający w chłodny odcień, na pograniczu lekkiej szarości. Idealne tło dla moich ulubionych poduszek i kocyków. Bałam się tego, że sofa wizualnie zniknie, że będzie za jasno, że się zgubi i nie będzie efektu wow. Ale jest cudnie! Jestem zachwycona :))) Ps. wszystkie pokrowce są zdejmowane do prania, więc mam zero stresów o wszelkie plamy ;)


A czy jest wygodna? I to jeszcze jak! Typ sprężystości sprawdziliśmy siadając na innych kanapach o tych samych parametrach i było nam wygodnie. To ważne, aby dokładnie zweryfikować typ wypełnienia poduszek i rodzaj stelażu pod nimi. U nas poduszki są z pianki, a pod siedziskiem są sprężyny. Jest bardzo miękka i to nie tylko wizualny aspekt wielu poduszek. No i poduchy - strasznie się obawiałam ich ilości. Nasze dzieci miały tendencje do totalnej reorganizacji kanapowych poduch, a tu takie miłe zaskoczenie, poduchy są cały czas na swoim miejscu, a dzieci siedzą wtulone w kanapę. Nowa era nastała, jupii ;) I chyba nie muszę pisać jak wielką miłością nasza kotka pokochała kanapę? Widzieliście kiedyś bardziej szczęśliwego kota? :D  


Kanapę kupiliśmy trzyosobową, do tego spora pufa i mój ukochany uszak. Nasz kącik wypoczynkowy zmienił się nie do poznania. Brakuje nam jeszcze kolejnego fotela do kompletu i gotowe :))) No i jak Wam się podoba, rozgościcie się??? Zapraszam :)


Pozdrawiam Was serdecznie
Magda


METAMORFOZY WNĘTRZ #1 łazienka

$
0
0
Jak wiecie, jakiś czas temu zaprosiłam Was do zgłoszenia się do mojego nowego cyklu postów na blogu. Dostałam mnóstwo maili, za wszystkie bardzo dziękuję i cieszę się, że niektórym z Was mogłam i będę nadal (mam nadzieję) mogła pomóc :))) Dziś zapraszam Was nie na salony, ale do łazienki ;) No to ruszamy! Przed Wami pierwszy post z cyklu METAMORFOZY

Zgłosiła się do mnie Pani Dominika, która miała problem z wykończeniem remontowanej własnymi siłami łazienki. Pomieszczenie jest całkiem spore, ale również nietypowe - z oknem balkonowym wychodzącym na północ oraz skosami. Właściciele postanowili przedzielić wnętrze na dwie części, w mniejszej ma być zlokalizowana pralnia oraz szafki gospodarcze. Wszelkie instalacje zostały doprowadzone według pomysłu właścicieli, a poniżej możecie zobaczyć projekt funkcjonalny, który otrzymałam od Pani Dominiki. 


Mąż Pani Dominiki ułożył już większość zakupionych kafli ceramicznych na ścianach i podłodze. Na tym etapie jednak pomysły co dalej się skończyły, a Pani Dominika miała jedynie ogólne wyobrażenie o tym jak chciałaby, aby finalnie wyglądała ich łazienka.



Tak Pani Dominika pisze o swoich potrzebach: 

"[...] chciałabym, żeby łazienka miała jakiś swój charakterystyczny styl, jest już podłoga imituje stare deski, ściany w białych cegiełkach które też nadają fajny wygląd temu pomieszczeniu."
"[...] uwielbiam pomieszczenia w stylu retro. Rzeczy postarzane, kolory jasne, ciepłe, meble eleganckie o zaokrąglonych kształtach."


Do rozwiązania dostałam kilka problemów:

  • dobór brakujących blatów/półek nad geberitem oraz częścią prysznicowo - umywalkową
  • dobór szafki umywalkowej, która ma być w formie komody, o szerokości maksymalnej 110-120 cm
  • dobór umywalki stawianej na blat o szerokości minimum 65 cm
  • dobór armatury w stylu retro, ale najlepiej z mieszalnikiem
  • przemyślenie dostępu do rozdzielni ogrzewania podłogowego, który miał być zakryty szafką umywalkową
  • duże lustro nad umywalką, najlepiej w charakterystycznej ramie
  • przysłonięcie rolety zewnętrznej na oknie oraz z zapewnienie prywatności w łazience (bliskie sąsiedztwo innych domów)
  • dobór dodatków

Inne dane:

  • wybrano już oświetlenie górne w postaci halogenów
  • wybrano wannę narożną oraz wstępnie umywalkę i miskę ustępową
  • prysznic ma być robiony na zamówienie w formie szyb, brodzik plastikowy
  • ściany mają być pokryte gładziami i pomalowane
  • przy planowanej wannie zostaną ułożone  kafle ceramiczne do połowy wysokości ściany
  • drzwi do pralni będą przesuwane
  • w łazience jest ogrzewanie podłogowe
To oczywiście esencja wybrana z maili, które otrzymałam Natomiast ukazuje nam pewien zarys zakresu pomocy jakiej oczekiwała Pani Dominika. Mając te dane oraz zebrane inspiracje mogłam zabrać się za metamorfozę łazienki. 

INSPIRACJE:

Kid's Bathroom by A Well Dressed Home, LLC. To read more about this project, please visit: http://awelldressedhome.com/3902-our-farmhouse-renovation-reveal-part-4-the-twins-rooms-and-bathroom/:

Rustic Bathroom Makeover - One Room Challenge | The Pink Tumbleweed:

A moody bathroom: http://www.stylemepretty.com/living/2015/10/17/eclectic-los-angeles-bungalow-with-a-little-something-for-everyone/ | Photography: Tessa Neustadt - http://tessaneustadt.com/:


Po przeanalizowaniu wszystkich zagadnień zabrałam się do pracy i przygotowałam trzy różne warianty aranżacji wnętrza, przedstawione w formie moodboardów. Oto co wymyśliłam:

#1


ŁAZIENKA ROMANTYCZNA

Zaczęłam od wersji delikatnej, lekko romantycznej, z miętowymi ścianami, tapetą winylową ( do wyboru przedstawiłam jeden z dwóch wzorów tapet Wallquest Madison Geometric) i delikatnymi dodatkami w pudrowym różu. Jest to wersja zdecydowanie kobieca, z retro dodatkami i szafką pod umywalkę wykonaną na zamówienie, na bazie gotowej komody do kupienia w sklepie. Szafka zrobiona specjalnie pod potrzeby Inwestorów byłaby najlepszym rozwiązaniem ze względu na konkretne wymiary dostępnej przestrzeni oraz specyficzne wymogi zabudowy. W komodzie trzeba bowiem będzie zrobić otwór w plecach, dzięki któremu uzyskamy dostęp do rozdzielni ogrzewania podłogowego bez konieczności odsuwania całego mebla. Blat na komodzie oraz półki nad częścią umywalkową oraz nad geberitem, zaprojektowałam drewniane, w kolorystyce dopasowanej do podłogi. Wzór drewnianych półek zaproponowałam klasyczny, z lekkim zdobieniem krawędzi. Półkę po części prysznica najlepiej będzie obłożyć tymi samymi płytkami ceramicznymi, które są na ścianie prysznicowej.

ELEMENTY UŻYTE W PROJEKCIE #1


Nie są to typowe szafki pod umywalkę oprócz ostatniej), natomiast można się pokusić o ich przerobienie lub projekt w podobnym stylu.




#2

ŁAZIENKA NATURALNA

W tej wersji dominująca kolorystyka to ciepłe beże oraz szarości z mosiężnym akcentem armatury w stylu retro. Dominującym elementem jest stara drewniana komoda, którą można wykorzystać pod umywalkę. Umieściłam ją centralnie, dzięki czemu nie będzie ona wciśnięta w kąt i razem z lustrem będzie stanowić dominantę pomieszczenia. Sporo tego typu używanych mebli można znaleźć na allegro czy targach staroci. Ceny są różne, ale czasem warto poszukać dłużej, aby mieć w łazience coś wyjątkowego. Obok komody stanęła półka - drabina, która częściowo zasłoni problematyczną skrzynkę z rozdzielnią, pozostawiając nadal możliwość jej otworzenia. Po przeciwnej stronie pomieszczenia zaproponowałam pomalowanie ściany w szerokie, eleganckie pasy. Do tego drobne dekoracje w postaci drewnianych i złotych ramek  na ścianach oraz dodatkowa półka na ozdoby, zlokalizowana nad miską ustępową. Półeczki wieńczące kafelkową zabudowę również proponuję z drewna, w klasycznym wykończeniu, tym razem pomalowane na neutralną biel. Dzięki zastosowanym elementom łazienka jest przytulna, delikatna, a zastosowane wyposażenie i dekoracje nie są przytłaczające i współgrają nie konkurując ze sobą.



#3

ŁAZIENKA LOFT/SCANDI STYLE

Trzecia koncepcja jest już bardziej charakterna i kontrastowa. Ściany to ciemny granat oraz kremowa tapeta z delikatnym wzorem geometrycznym. Szafka z umywalką jest gotowym produktem dostępnym w Ikei, ale zaproponowałam Pani Dominice, aby przemalować fornty szuflad pod kolor ścian oraz wymienić uchwyty na złote gałki (lub je pomalować sprayem). Nad umywalką zaproponowałam duże lustro w drewnianej ramie, obok można zamontować półki z solidnego kawałka drewna, wykonane we własnym zakresie. Dodatki zaprojektowałam stonowane w delikatnych kremach i szarości. Na ścianie nad wanną można powiesić dodatkowe półki, w kontrastującym z tapetą kolorze. Zastosowana armatura również jest w kolorze brązu antycznego, który pięknie wygląda w połączeniu z granatem ścian. Powstało wnętrze nieprzegadane, bez zbytniej ilości dekoracji, eleganckie i obecnie bardzo modne.

ELEMENTY WYPOSAŻENIA UŻYTE W PROJEKCIE #3








Jestem bardzo ciekawa jak odbierzecie moje projekty i czy przypadną Wam one do gustu:) A może odgadniecie na co zdecydowała się Pani Dominika? Ja mam swojego faworyta, a... może nawet trzech! Powiem szczerze, że każda wersja mi się bardzo podoba i żałuję, że sama nie robię remontu łazienki ;P

Jeśli macie ochotę skorzystać z mojej pomocy w ramach cyklu METAMORFOZY serdecznie zapraszam :) Więcej informacji znajdziecie tutaj.

A jeśli wiecie już co macie robić to zapraszam bezpośrednio do kontaktu na maila: simplyabouthome@gmail.com

No to kto następny? ;)

Buziaki
Magda

Pokój dla małego superbohatera :)

$
0
0

Gdybym powiedziała mojemu (prawie) sześciolatkowi jaki dałam tytuł tego wpisu, to zapewne nastąpiła by wielka konsternacja i po chwili bunt wraz z oburzeniem. "Jaki maaaały"??? To by były zapewne pierwsze jego słowa ;)) Co racja, to racja - już nie taki mały ten mój synek. W wakacje skończy upragnione 6 lat, w drugiej połowie roku pójdzie do szkolnej zerówki i mam też nadzieję, że trochę wydorośleje mi ten mój mały oszołom. Och mały..., no nie taki mały, ale cóż ja poradzę... dla mnie zawsze będzie moim małym synkiem, co to go na rączkach lulałam do snu. 


Moje podejście w tej kwestii nigdy się nie zmieni, ale czas goni jak szalony i w jego pokoiku musiała nastać rewolucja. Potrzeby dorastającego chłopca wciąż się zmieniają i musiałam dostosować to i owo do nowych wymagań. Przede wszystkim trzeba było wybrać biurko, gdyż chciałabym, aby wraz z nową szkołą (nawet jeśli to przygotowanie przedszkolne) przyszło bardziej dojrzałe podejście do nauki i obowiązków.  Do tej pory wszelkie prace plastyczne i zadania robiliśmy przy kuchennym stole, co stało się już trochę uciążliwe.



Druga ważna sprawa to więcej miejsca do przechowywania. Dużo szuflad i szufladek, które pomieszczą przybory plastyczne, gry, drobne zabawki i cały stos rysunków. Wstawiłam dwie komody, jedną drewnianą, wysoką i z głębokimi szufladami, drugą niską od kompletu z biurkiem, z kolekcji Kółko Krzyżyk zaprojektowaną przez Aleksandrę Stabrawę, moją koleżankę po fachu, jak również blogerkę. Szalenie przypadł mi do gustu jej projekt mebelków, które nie tylko są przepiękne, ale też rewelacyjnie wykonane. Nie trzeba ich było skręcać, co jest dużym udogodnieniem, za to mój mąż z sąsiadem musieli się trochę namęczyć, żeby je wnieść na piętro, bo troszkę ważą ;) Zarówno komodę jak i biurko możecie kupić na umeblujmieszkanie.pl.
Trzeci składnik metamorfozy to odnowione, jasne ściany. Wcześniej była tu tapeta w biało granatowe pasy. Póki pokój był niemal pusty, było ok. Jednak cały czas było tam dość ciemno, a tapeta dawno przestała być atrakcyjna, gdyż zajął się nią mój smyk ;) Zmiany były więc konieczne. I tym razem sięgnęłam po sprawdzony sposób na boazerię w stylu angielskim. Zmieniłam nieco układ mdf-u, górne wykończenie zrobiłam z gotowej półki na zdjęcia z ikei. Całość wcześniej pomalowałam na biało i też nie obyło się bez robienia gładzi... Niestety chropowate te nasze ściany, ale szybko się uwinęłam, a samo przyklejanie listew mdf to godzinka, nie dłużej. 




W pokoju zrobiło się teraz mega jasno, z czego jestem ogromnie szczęśliwa. Pokój ma 16 m2 i jest dość długi, dlatego w części najbardziej oddalonej od okna, gdzie jest dodatkowo czarna tablicówka, nie było wystarczająco jasno. Teraz za dnia jest super. 



W części, gdzie ulokowałam biurko wcześniej była granatowa ściana. Pomalowałam ten fragment na biało. Efekt rozświetlenia również powalił mnie na łopatki. Jednak nie ma to jak biel :))) Biureczko, które wybrałam dla synka idealnie zmieściło się we wnęce pomiędzy oknem a szafą. Nie jest zbyt głębokie, ale w zupełności wystarczające. Nisko nad blatem przykręciłam kuchenną szynę z pojemnikami, syn już je sobie odpowiednio zorganizował :) Póki co ściana jest pusta i nie chcę jej zapełniać. Nie chcę dodawać w tym miejscu zbyt wielu elementów rozpraszających koncentrację. Umówiłam się jednak z synem, że powiesi swój plakat z Gwiezdnych Wojen... No cóż, jakiś kompromis musiał być ;) Pamiętam jak sama miałam w pokoju całą ścianę w plakatach i teraz zastanawiam się jak ja zniosę ten etap dorastania moich dzieci, haahhaha ;P Po cichu liczę, że czym skorupka za młodu nasiąknie... No wiecie, tak się tylko łudzę ;)




Styl po metamorfozie pokoju można określić mianem skandynawskiego. Nie ma tu jednak jakiejś silnej idei, aby specjalnie go stylizować. Jedynym moim założeniem było scalenie tego jednego wielkiego chaosu bielą, rozjaśnienie wnętrza i dodanie paru funkcji. Cała dekoracja wnętrza to wynik zainteresowań mojego dziecka i tym co aktualnie jest w przedszkolu na topie ;) Rodzice przedszkolaków - chyba wiecie o czym mówię ???? :D  





Pamiętacie wielofunkcyjną skrzynię na zabawki i stolik w jednym? W końcu znalazła swoje miejsce u synka i tu Młody ma swoje legowe eldorado. U nas na topie budowle z minecrafta, a u Was? ;P


Ostatnim krokiem w dorosłość (na tym etapie oczywiście) było wyjęcie barierki ochronnej z łóżka, które powoli się robi za małe... Ach dzieci, czemu tak szybko rosną???? 



Wiem, że troszkę dziś Was zasypałam taką ilością zdjęć, ale niech to będzie taka mała rekompensata, że mało mnie tu ostatnio było. Wiecie... remont sam się nie zrobi, praca zabiera mnóstwo czasu, a i zwykłe życie.. och życie pędzi jak szalone, nawet jeśli człowiek próbuje trochę zwolnić ;)
Miło mi Was było oprowadzić po nowym pokoiku mojego synka :) Mam nadzieję, że i dla Was było to interesujące, być może inspirujące i na koniec, żeby metamorfozę podsumować zdjęcia before/after :) 


Więcej zdjęć jak było wcześniej możecie wyszukać z poziomu menu głównego (pokój dziecięcy) lub po słowie kluczowym pokój marynistyczny.

Buziaki
Magda

Trzy lata temu... ciemne strony blogowania

$
0
0
Ale wtopa. Trzy lata temu, a dokładnie w marcu, założyłam tego bloga. Trzy lata zleciały tak szybko, a ja przegapiłam "swoje" blogowe urodziny! No wstyd, prawda? 


Ale żeby tak przegapić urodziny? W końcu człowiek zawsze czy tego chce czy nie chce robi sobie pewne podsumowania. A ja się trochę boję podsumowywać ten ostatni rok. Z jednej strony był fantastyczny, pełen nowych wyzwań, małych i dużych, pełen dobrych wiadomości, energetycznych spotkań i ciekawych wyjazdów, pełen kreatywności. Z drugiej... no właśnie... Jest tyle rzeczy o których nie wiecie, bo widzicie tylko czubek góry lodowej. Nie jestem w stanie ani opisać Wam wszystkiego i nawet wieloma rzeczami nie chcę się dzielić z Wami, bo są to moje prywatne sprawy. Rzeczywistość przecież nie zawsze wygląda tak pięknie jak na zdjęciach. Tutaj zazwyczaj pokazuję tylko efekty mojej pracy, a całe moje życie dzieje się przecież poza blogiem. Dom, rodzina, praca, sprzątanie, obowiązki... zwykłe szare życie. Normalność. To nie jest nic nowego, to łączy mnie i każdego z Was. 
Niesamowite jest dla mnie to jak dużo otrzymałam od Was wsparcia. Nie znamy się, a jednak piszecie do mnie z dobrym słowem, pochwałą, z sercem na dłoni, nie oczekując niczego w zamian. To bardzo miłe i dziękuję Wam za to. Ale miało być o ciemnych stronach blogowania... Czy takie w ogóle istnieją? No a jakże!

Po pierwsze to właśnie to patrzenie na kogoś przez pryzmat bloga. A czym jest w końcu ten blog, żeby można powiedzieć jak żyję, jaka jestem i co mi w duszy gra? Z jednej strony otwieram się tutaj, piszę o tym co akurat jest dla mnie ważne. Nie zgrywam się, nie staram się być inną niż w rzeczywistości, nie koloryzuję, jedynie zdjęcia czasem obrabiam! Ale czy to coś złego? Przez trzy lata konsekwentnie prowadzonego bloga nie potrafiłabym nie być sobą, inaczej jaki by to miało sens? A to, że nie piszę wszystkiego... to normalne. Nie raz pisałam, że nie lubię smęcić i mój blog to nie miejsce na to. Rodzina i przyjaciele wiedzą co u mnie, z czym się zmagam i ile pracy mnie to kosztuje i to mi wystarczy. Tym zawistnym mówię do widzenia.


Pisanie postów kilka razy w tygodniu, mając pracę (bo przypominam, że projektuję wnętrza) i dzieci to nie lada wyzwanie. Pisałam o tym w tym poście: plusy i minusy pracy w domu i raczej nie będę się powtarzać. Temat pracy zdalnej to nie jest moda, czy widzimisię, bardzo dużo osób się z nią boryka, a Ci którzy się nad nią zastanawiają zazwyczaj widzą ją w samych superlatywach. To coś jak wyobrażenie o początkach macierzyństwa podczas pierwszej ciąży ;P
Praca w domu i "z domem", bo przecież najwięcej zdjęć pokazuję właśnie z nim w roli głównej, nie jest proste. Choć dużo sprzątam, może nawet za dużo... to i tak zdjęcia wskażą każdą naszą słabość. Brudne okna (moje nie myte jeszcze w tym roku... ;P), kurz, opalcowane szyby stolików, porozrzucane zabawki w tle, uschnięte kwiatki czy bałagan na tarasie, nad tym wszystkim trzeba zapanować. Nie mam w zwyczaju robić zdjęć brudnym pokojom, bo ani to estetyczne, ani przyjemne dla cudzego oka. A bałagan - jak to w normalnie tętniącym życiem domu - zdarza się nader często. 

Przygotowanie obszernego postu z instrukcją diy nie powstaje w dwie godzinki, pisząc jedną ręką, a drugą trzymając drinka z parasolką ;) To ciężka praca, nawet jeśli mi osobiście sprawia przyjemność. Pomysł to akurat nie problem, zazwyczaj przychodzi ze zwyczajnej potrzeby. Potem następuje gromadzenie materiałów (bo przecież nie wróżę z fusów, muszę kupić drewno, farbę czy narzędzia) i finalne wykonanie. W zależności od tego co sobie wymyślę, mogę spędzić nad nim parę godzin po parę dni, jak to ma najczęściej miejsce... Cóż taki ze mnie typ, że lubię wyzwania. Ale to zawsze trwa. Trzeba pamiętać o zdjęciach w trakcie, sprawdzać czy nie są przypadkiem rozmazane i czy są dobrej jakości. Potem zrobić finalne ujęcia "po" - czyli w moim przypadku poczekać na słoneczną pogodę, posprzątać, zrobić zdjęcia (1h-2h, zalezy od tematu i ilości sprzątania ;) oraz postprodukcja. Zdjęć mam zazwyczaj dużo za dużo, więc trzeba wybrać najciekawsze, ale nie powtarzające się za bardzo, poprawić jasność, kontrast itd i przygotować do wpisu. To trwa czasem parę godzin, zależy od tematu... No i finalnie napisać post, co też nie jest takie szybkie jakby się niektórym wydawało. Nikt za mnie edycji nie zrobi, więc sama czytam te moje wypociny. Czasem proszę męża o komentarz czy to co napisałam ma sens. Można publikować...??. ufff ;) 
Nie wiem sama... może tylko ja tak mam? Może... za bardzo się staram czy co? 


Blog to też sieć społecznościowa, bez której blog... nie istnieje. Och jak by było łatwo, gdyby tak same newsy się publikowały na fejsbooku, albo wpis sam się promował, żeby ktokolwiek go zobaczył. Tak niestety nie ma i chociaż są czy to narzędzia do pomocy, czy np. planowanie postów wprzód na fb. to jednak nikt inny jak nie ty tego nie zrobi. No chyba, że zapłacisz... ale to mnie nie dotyczy. Analiza statystyk, analiza trendów, słów kluczowych, itp itd to wszystko gdzieś tam mi się obiło o uszy, coś tam poczytałam, a i tak nie mam do tego głowy. Często brakuje mi czasu na odpisanie na komentarze, nie wspominając o zajrzeniu do moich ulubionych blogów. I nie ma to nic wspólnego z akcjami typu komentarz za komentarz, obserwowanie za obserwowanie, ja się w takie rzeczy nie bawię!

Szablon i jego dostosowanie (jeśli ktoś nie chce korzystać ze standardowych szablonów na blogerze) też oczywiście można zlecić i być może jest to łatwiejsza i szybsza opcja niż dłubanie w htmlu i dostosowywanie czegoś pod swoje preferencje. Mi to za każdym razem zajmowało parę dni, w trakcie których nie raz musiałam prosić o pomoc lub przeszukiwać internety. Obecnie mam kupioną wersję ogólnie dostępnego szablonu, którego dostosowałam pod swoje potrzeby, ale pewnie za czas jakiś go będę zmieniać. Moda na te same szablony to inna sprawa, zwłaszcza jeśli są one darmowe, nagle mamy wysyp podobnych do siebie blogów ze zmienionymi nagłówkami jako cechą charakterystyczną (?) ;) I o ile moda co jakiś czas się zmienia, to jednak pozostaje niesmak gdy ktoś podszywający się pod przyjaciela postanowiła wykorzystać ten sam motyw nie pytając nawet o zdanie.


Kradzież zdjęć / tematów / treści. Niestety to jedna z najgorszych i najsmutniejszych części blogowego świata. Moje zdjęcia mają od długiego czasu wspólny motyw jakim jest ich podpis, który sama stworzyłam po to, aby ciężko było go usunąć. Na tyle ciężko, aby się komuś nie chciało tego robić. Jak się jednak okazało wielokrotnie znajdywałam swoje zdjęcia wykorzystane bez żadnego odnośnika na innych stronach, portalach, z uciętym logo! Jeśli ktoś wykorzysta moje zdjęcie i opisze je we właściwy sposób to mi to osobiście nie przeszkadza. Jeśli ktoś się spyta o zgodę, to tym bardziej ma moje pozwolenie. Ale żeby tak bezprawnie, ucinając logo??? No nie ładnie...

Post sponsorowany, czyli reklamujesz - zostajesz sprzedawczykiem. Smutne to jak wiele osób z zazdrości potrafi nazwać kogoś w ten sposób. Jeśli ktoś myśli, że bloguje się tylko dla własnej satysfakcji, wkładając w to nie tylko swój cenny czas, ale też pieniądze, to jest w ogromnym błędzie. Jeśli ktoś natomiast liczy, że poczytność bloga zbuduje tylko na nachalnej reklamie i fałszywym podejściu do czytelnika, również się myli. Każdy wybiera swoją drogę, można pisać do szuflady, można wstawiać tylko zdjęcia, albo pisać codziennie krótkie notki. Natomiast nie widzę w tym problemu, jeśli ktoś za swoje poświęcenie i dobrą robotę otrzyma zapłatę, bo czemu nie? Sama nie raz skorzystałam z paru propozycji, wybierając je jednak adekwatnie do moich preferencji i z szacunkiem dla Was. Najgorzej jednak jest mi obserwować innych blogerów, którzy z jednej strony niemal żebrzą o współpracę, a z drugiej potrafią wyśmiewać w komentarzach innych, którym się już udało! Absurdalne, ale prawdziwe. Nie wdaję się wtedy w dyskusję, bo nie ma po co. Do każdego obozowiska zawsze znajdą się poplecznicy. Blogosfera podzielonym tworem jest i tak jak dla każdego znajdzie się miejsce, tak jednak zazdrość to najgorsza cecha, którą można tu zaobserwować.

Przez ostatni rok dużo się dla mnie zmieniło, nie tylko blogowo. Zmieniłam podejście do życia i do osób mnie otaczających. Przestałam się przejmować toksycznymi znajomościami, które tylko próbowały żerować na mnie i mojej naiwności. Smutne to, ale już się z tym pogodziłam, choć nie było to łatwe. Jestem teraz ostrożniejsza w dobieraniu swoich przyjaciół i bardziej wyczulona na wszelką zawiść, którą przyszło mi poczuć. To smutna część blogowania, a naiwnie myślałam, że internetowi hejtarzy to będzie najgorsze zło, z którym przyjdzie mi się zmierzyć. Hejterów jako tako nie mam, może dwa, trzy komentarze na całą moją blogową karierę;P, a na swoim prywatnym podwórku zrobiłam porządek i teraz mam święty spokój. 


Blogowanie mimo wszystko jest fantastyczne, ważne żeby A/ mieć pomysł, B/ umieć się nie zatracić, C/ otaczać się dobrem i wierzyć w dobro, bo ono istnieje. Fenomenem jesteście Wy, którzy znając mnie tylko wyrywkowo, czy to z bloga czy z instagrama potraficie wesprzeć, pocieszyć, dodać otuchy i powera do działania! To dlatego blogowanie potrafi dostarczyć tyle frajdy, niezależnie od tego z jakimi nieprzyjemnościami przyjdzie nam się zmierzyć :) Dziś czuję się silniejsza, wiem czego chcę i na czym stoję. Wiem, kiedy odpuścić i kiedy zacisnąć zęby. Blogowanie to wzloty i upadki, długie godziny przed monitorem, ale też wisienka na torcie w postaci wiernych czytelników :)


No to kto wzniesie ze mną toast na 3 urodziny? 

Ps. dla podkreślenia kontrastu / załagodzenia charakteru wpisu załączyłam zdjęcia z wczorajszego dnia. Ciasto rabarbarowo-malinowe, herbatka malinowa na lekkie osłabienie, piękne gałązki do dekoracji, które ostatnio są mymi ulubionymi :)

Koniecznie dajcie znać czy nie jestem sama w tych swoich przemyśleniach. A może macie inne spostrzeżenia? Jestem bardzo ciekawa jak jest u Was.

Magda

Viewing all 154 articles
Browse latest View live